Recenzja
Stroiciel lasu

Pojawiła się powieść-podróż, książka-wędrówka. Myślę tu o „Stroicielu lasu” autorstwa Marka Stokowskiego. Jest to pełna humoru opowieść psa o człowieku, który przemierza lasy i pola w pradolinie Wisły, gdzieś pomiędzy Sztumem a Kwidzynem.
Podczas swoich wędrówek z psim Sancho Pansą u boku, M – bohater poprzedniej powieści Stokowskiego „Samo-loty” – stopniowo odzyskuje władze cielesne i duchowe, jakie utracił podczas długiego pobytu w szpitalu. Jego głównym zajęciem staje się teraz harmonizowanie brzmienia rozstrojonych drzew i zakątków puszczy. Próbuje też nieść pomoc śmiertelnie chorej dziewczynie i odnajduje miłość. Z czasem – pozornie skazany na porażkę – podejmuje walkę z ludźmi, którzy od dziesięcioleci niszczyli harmonię świata. Walczy o las – źródło życia.
„Stroiciel lasu” to słowo o Polsce po roku 1989, przy czym o trudnych sprawach mówi się tutaj z humorem. Jest to też książka o przyjaźni, ocalającej mocy ciszy, potrzebie pamięci, a także o potężnej sile śmiechu i marzeń. Wszelako dla mnie jest to przede wszystkim przepiękna opowieść o ziemi, o Dolinie Dolnej Wisły.
Powiem Państwu w zaufaniu, że gdybym była włodarzem tego regionu albo – szerzej – województwa pomorskiego, to potraktowałabym tę książkę jako jeden ze sposobów popularyzacji mojej krainy. Zaraz wyjaśnię dlaczego. Czy zdarzyło się Państwu kiedyś gwałtownie zgłodnieć w trakcie oglądania filmowej sceny, w której bohaterowie jedzą coś pysznego? Podobnie jest z lekturą „Stroiciela lasu”, przy czym nie rodzi ona apetytu na stek wołowy, lecz pragnienie podjęcia natychmiastowej podróży na Powiśle, a tam – chodzenia śladami M i jego psa o kaflastym łbie i długim jęzorze. Ta książka wywołuje wielki smak na wędrówki szlakami Prusów, Krzyżaków, polskich starostów królewskich i mennonitów, i na oddychanie uzdrawiającym powietrzem starej nadwiślańskiej puszczy.
No więc, gdybym miała coś do powiedzenia na Pomorzu, to kibicowałabym tej książce z głębi serca, ale przede wszystkim – podsuwała ją jak największej liczbie czytelników, jak częstuje się gości przystawką zaostrzającą apetyt.
A gdybym na co dzień opiekowała się lasami albo musiała ich bronić, to uczyniłabym z tej powieści swój sztandar.
Marek Stokowski, Stroiciel lasu, Multico, Warszawa, 2010
---------------------------------------------
Marek Stokowski, ur. w 1957 r., w Warszawie. Mieszka i pracuje w zamku Malbork. Oprócz wspomnianej wyżej powieści „Samo-loty” (2005) wydał zbiór humoresek „Sny dla dorosłych i dla dzieci” (1998), tom wierszy „Dzień nad ciemną rzeką” (1996), prozę dla młodzieży oraz kilka książek edukacyjnych o zakonie krzyżackim i jego zamkach.
Małgorzata Borejko