Rozejrzyjmy się za skarbami w miastach...
Gdańsk, który nie może być zapomniany i nie powinien zaginąć

Wiele cennych dla turystyki obiektów, uchodzi uwadze wczasowiczów. Miejsca takie bywają zapomniane, albo - ze względu na brak możliwości oglądania - nie są udostępniane do zwiedzania. Czasami prawdziwe perełki ukryte są tuż obok tras przemarszu gości, także zagranicznych. A szkoda...
Gdańsk mógłby pokazywać turystom, a także stałym mieszkańcom, unikatowy zabytek: wjazd do grodu książąt pomorskich. Ta trasa władców Pomorza sprzed setek lat, z czasów średniowiecza, została odkryta podczas przygotowań do budowy hotelu. Eksponowanie tak niezwykłego, historycznego obiektu, nawet zrekonstruowanego, byłoby czymś niezwykłym dla wczasowiczów. Nic z tego. Prawie nikt nie wie o tym odkryciu. Za parę lat owa konstrukcja zgnije, bo jest drewniana.
Tomasz Korzeniowski o unikatowych zabytkach
Na los tego i innych unikatowych zabytków zwraca uwagę Tomasz Korzeniowski, prezes Gdańskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, dyrektor zbiorów i główny konserwator zabytków Bazyliki Mariackiej w Gdańsku.
- Drewniane elementy tej drogi do siedziby książąt gniją w wykopie z wodą już 3 lata. To błąd, że nie wydano nakazu zabezpieczenia wszystkich elementów tego zabytku. W Centralnym Muzeum Morskim opracowano technologię konserwowania takich przedmiotów, chronienia ich przed rozpadem. Trzeba jednak znaleźć kogoś, kto da na to pieniądze. Jeżeli nie widać szans skutecznego zabezpieczenia tak cennych zabytków, nie powinniśmy ich odsłaniać. Trzeba je pozostawić w ziemi, by czekały na lepsze czasy. Może następne pokolenia będą miały możliwości ocalania tych unikatowych skarbów historii. Nie powinno się robić wykopów w miejscach cennych z historycznego punktu widzenia. Budowle należy tam stawiać na płytach żelbetowych, bez znacznego zagłębiania się w grunt, niszczenia zabytków znajdujących się w ziemi. Po to, by przedmioty z przeszłości mogły odkrywać następne pokolenia, które będą w stanie skuteczniej zadbać o ochronę zabytków. To, co teraz się dzieje, jest niemal barbarzyństwem. Zabytki wydobyte z ziemi podczas badań przed realizacją inwestycji, powinny być pokazywane w miejscu ich znalezienia. Nasze wywożone są do magazynów, nawet w głębi kraju. Tak stało się m.in. z ręcznym zegarem słonecznym z XVI wieku, odkrytym w rejonie ulic Osiek i Panieńska. Niemal codzienną praktyką stało się rozbieranie dobrze zachowanych średniowiecznych murów ceglanych na Głównym Mieście, pomimo ich prawnej ochrony.
Gdańsk został zbudowany na „wodzie”, ale mimo to, budowano tu podziemne korytarze. Dwa odcinki jeszcze istnieją. Jeden znajduje się pod Złotą Bramą, drugi pod Studnią Neptuna.
Pojawiają się też historyczne piwnice, na przykład pod Izbą Skarbową przy ul. Długiej. Tę piwnicę niedawno poddano konserwacji i mam nadzieję, że zostanie udostępniona do oglądania.
Bardzo ważnymi elementami gdańskiej historii są spichlerze. Udostępnienie do zwiedzania Błękitnego Baranka to bardzo duża korzyść. Podobnie jest w przypadku Nowej Pakowni. Należy pochwalić władze Gdańska za doprowadzenie do udostępniania tych obiektów społeczeństwu. Szkoda jednak, że niektóre drewniane elementy wnętrz bywają lakierowane.
Sukcesem jest, że ojcowie dominikanie udostępniają do zwiedzania więźbę dachową z XIV wieku. Na Kościele Świętej Trójcy znajduje się więźba z XVI wieku, ale warunki do zwiedzania są tam bardzo trudne. Wejście jest bardzo ciasne, choć w Bazylice Mariackiej turyści dostają się na wieżę (gdy nie jest remontowana) bardzo wąskimi schodami.
- poprzednia
- następna »»