Czy uda się spopularyzować Gryfów Śląski podobnie jak rozsławić Lubomierz
Burmistrz, który czuje turystycznego bluesa

Jak rozruszać turystycznie senne miasteczko na skraju Dolnego Śląska? Trzeba mieć takiego burmistrza, jak Olgierd Poniźnik. To urodzony showman. Kolejny raz pokazał to podczas dorocznego święta Gryfowa Śląskiego, „Kwisonaliów”, które odbyły się 11-14 czerwca.
Brawurowo wodził rej na scenie i poza nią. Był dosłownie wszędzie. A nie jest to łatwe, bo ma sporą tuszę. Lecz i ją potrafi wykorzystać marketingowo. Gdy był burmistrzem sąsiedniego Lubomierza, podczas organizowanego w tym mieście Festiwalu Komedii Filmowych, wcielił się w hollywoodzkiego Flapa, a swego zastępcę, człowieka niewysokiego i szczupłego, ucharakteryzował na Flipa. Lubomierski Festiwal Komedii Filmowych stał się trampoliną do wielkiej kariery turystycznej miasta.
Co potrafi rzutki menedżer
To w Lubomierzu powstało Muzeum Kargula i Pawlaka, choć w samym miasteczku kręcono niewielki fragment filmu, zaledwie sceny miejskie słynnej trylogii o Kargulach i Pawlakach. Do Muzeum Kargula i Pawlaka walą dziś tłumy. Po to, żeby zobaczyć karabin, „z którego zamek wylata”, łóżko babci Pawlakowej, a także kupić sobie „granat”, bo przecież sprawiedliwość musi być po naszej stronie. O roli Dobrzykowic w ekranowym dziele wiedzą tylko nieliczni, pomimo że właśnie w tej podwrocławskiej wsi powstawały ujęcia i niezapomniane sceny kultowej komedii. I nic to, że w Dobrzykowicach wciąż stoi zagroda, w której leciały garnki, zwaśnione strony darły sobie nowiusieńkie koszule i stał płot, przy którym w końcu pogodziły się obie zabużańskie rodziny. Turystyczna żyła złota nie jest eksploatowana. Gmina nie zadbała o właściwą promocję lub raczej nie miała dotąd szczęścia mieć podobnego Poniźnikowi, rzutkiego menedżera.
Największa atrakcja miasta...
- poprzednia
- następna »»