Zabytkowy młyn papierniczy bije frekwencją na głowę inne muzea Ziemi Kłodzkiej. Jak to się robi?
Dobry kontakt targów wart

Na prestiżową listę pomników historii prezydent Polski wpisał rok temu zabytkową papiernię w Dusznikach-Zdroju. - Taki wpis frekwencji nie załatwi, ale to dodatkowe narzędzie promocyjne, które dostaliśmy do ręki - mówi dyrektor Muzeum Papiernictwa w Dusznikach-Zdroju, dr Maciej Szymczyk.
Muzealników coraz częściej rozlicza się z frekwencji. Według urzędników to najlepszy probierz, który wskazuje, jak pracują. Jeśli jest kiepska wystawa, nie ma zwiedzających - proste. Ale to też lekcje muzealne, dni otwarte i szereg innych akcji, które tworzą okazję do promocji w mediach. Doskonale radzą sobie z tym tak małe i specjalistyczne muzea, jak Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu. Nie jest prawdą, że muzea ludzi nie interesują. Pokazują to choćby tłumy zwiedzających podczas Nocy Muzeów we Wrocławiu.
Dyrektor Szymczyk może mieć powody do zadowolenia, bo znalazł sposób, aby przyciągnąć tłumy. Na przykład organizując Święto Papieru. Tylko w ciągu dwóch dni ubiegłego roku przez zabytkową papiernię przewinęło się około 10 tysięcy osób! A przez cały rok było to 65 tys. osób. Dla porównania: taką liczbę zwiedzających miały w sumie wszystkie pozostałe muzea na Ziemi Kłodzkiej i mogą o takiej frekwencji tylko pomarzyć.
Frekwencja w dusznickiej papierni wzrosła, gdy funkcję dyrektora objął dyr. Szymczyk. Podjął szereg działań. Po pierwsze, nawiązał przyjazne relacje ze wszystkimi lokalnymi środowiskami. Wcześniej różnie z tym było. Niektóre osoby omijały papiernię szerokim łukiem, a wiadomo, że doskonałą formą promocji jest tzw. promocja szeptana.
Po drugie, papiernia wypłynęła na szerokie wody dzięki filmowi promocyjnemu, który wyemitowano w kilku kanałach telewizji ogólnopolskiej.
Po trzecie, po Polsce krąży wystawa objazdowa o historii papiernictwa. Temat nie jest nudny, bo dotyczy turystyki, komunikowania się ludzi, rozwoju nauki. Na czerpanym papierze z dusznickiego młyna listy pisał m.in. Fryderyk Chopin, co daje okazję do opowieści o twórczości i życiu codziennym - m.in. miłostkach króla fortepianu.
- Gdy Polska objęła przewodnictwo w Unii Europejskim, to w naszym muzeum odbyła się z tej okazji regionalna inauguracja - zaznacza dyrektor Szymczyk. To nie mogło przejść bez echa.
Dyrektor Szymczyk nie ogranicza urzędowania do biura i biurka. Regularnie bywa na targach turystycznych, choć biorą w nich udział jego pracownicy obsługując stoisko targowe, więc teoretycznie bywać na nich nie musi. Udział w targach to jednak nie tylko obsługa stoiska, ale i nawiązywanie kontaktów. A dobry kontakt to kapitał, który prędzej czy później musi zaprocentować. Z tego samego powodu dyr. Szymczyk nie omija spotkań gestorów turystycznych, którzy szukają inspiracji, jak przyciągnąć turystów. Zdaje sobie sprawę, że kierowana przez niego zabytkowa papiernia - choć to jedyny taki obiekt w Polsce - ma coraz większą konkurencję. Tylko w bliski sąsiedztwie Wrocławia powstały w ubiegłym roku dwa placówki muzealne: motoryzacji oraz starych powozów. Obie są prywatne i profesjonalnie prowadzone.
Marek Perzyński