Drogo? Wszystko jest kwestią porównania
Ceny dla kupującego zawsze są za wysokie, i nie zaszkodzi na nie ponarzekać. Między innymi na koszty pobytu w atrakcyjnych miejscach. Jednak utyskiwania, że za nocleg w najpopularniejszych polskich miastach trzeba płacić w sezonie, czy to letnim czy zimowym, niewiele mniej lub podobnie od kwot, które winszują sobie hotelarze w znanych zachodnich centrach miejskich i uczęszczanych miejscowościach wypoczynkowych – są przesadne. Przynajmniej w świetle danych statystycznych.
Z udostępnianych cyklicznie zestawień dokonywanych przez niezmordowany zespół analityków platformy podróżniczej trivago, ułatwiającej podróżnym wyszukiwanie hoteli i porównywanie aktualnych cen noclegu, wynika że pod względem poziomu cen polski sektor hotelowy podejmuje gości dość tanio w zestawieniu z obiektami o podobnym standardzie zlokalizowanych w zachodniej Europie. Oczywiście wszystko jest kwestią porównania. W Sopocie, w lipcu, ceny szybują najwyżej, jeśli brać pod uwagę najbardziej modne polskie kurorty. Średni koszt standardowego pokoju dla dwojga osób wynosi około 650 złotych. Słynne Bath w Anglii, opromienione historyczną sławą rzymskich łaźni, gorących źródeł i współczesnych spa z aromatycznymi saunami, basenami, jacuzzi i pokojami masażu gorącymi kamieniami, w styczniu nęci turystów cenami pokojów hotelowych o jedynie 40 złotych droższych od sopockich. W lipcu w Bath jest drożej. Rachunek za standardową dwójkę wyniesie około 890 złotych. Za to ceną listopadową, Sopot bije (przypadkowo wybranego dla porównania) konkurenta na głowę średnią kwotą około 290 złotych za noc dla dwóch osób. Nieco tańsze od Sopotu są dwa inne kurorty nad polskim brzegiem Bałtyku. Kołobrzeg, najbardziej znane polskie uzdrowisko cenione przez kuracjuszy leczących choroby górnych dróg oddechowych, stawów i kłopoty z krążeniem, licznie odwiedzane letnisko i miasto portowe. Kołobrzescy hotelarze, pomimo że sezon kuracyjny trwa cały rok, niezmiennie najdrożej wyceniają swoje usługi w lipcu.
Za nocleg w standardowej dwójce średnio płaciło się w szczycie lata ubiegłego roku 560 złotych. Najtańszym miesiącem był luty, wtedy ceny kształtowały się podobnie jak w Sopocie w listopadzie. Uzdrowisko Świnoujście szczycące się najszerszą plażą polskiego wybrzeża, podobnie jak dwie poprzednie miejscowości uzdrowiskowe kusiło niskimi cenami hotelowymi w lutym. Kształtowały się one średnio poniżej 230 złotych, i wydatnie zdrożały w lipcu o ponad 300 złotych. Atmosfera Krakowa nie traci na niepowtarzalnej magii w lutym w stosunku do lipca tyle, ile w powszechnym odbiorze bałtyckie plaże, stąd międzysezonowe wahania cen noclegu dla dwójki przyjezdnych, nie są tak odczuwalne. 230 złotych w lutym około 370 w lipcu.
Statystycznie rzecz biorąc, mnogość zdeklarowanych plażowiczów nad chłodnym Bałtykiem w ubiegłym roku, znacząco przewyższała liczbę zwolenników aktywnego wypoczynku na nartach w mroźnych polskich kurortach górskich. Prawidłowość ta rzutowała na ceny noclegów pod Kasprowym. Para turystów udająca się do Zakopanego w styczniu, kiedy średnie rachunki hotelowe osiągały maksimum cenowe, musiała się liczyć z wydatkiem ponad 300 złotych za standardowy pokój. W październiku średnia statystyczna odnotowana przez wyszukiwarkę internetową trivago, obniżyła się o około 80 złotych za dobę. W innym popularnym kurorcie, w Szklarskiej Porębie, pobyt kalkulował się niewiele taniej niż w stolicy zimowego wypoczynku, z tą różnicą, że krzywa cen hotelowego dachu nad głową, swój szczyt osiągnęła w lutym. Cykliczne wahania cen pomiędzy sezonem zimowym i letnim przybierają nieco inny rytm w Karpaczu.
Niedawne inwestycje w trasy narciarskie kompleksu Śnieżka i na Karpatce niezwykle podniosły atrakcyjność aktywnego wypoczynku w rejonie Karkonoszy, mimo to największa liczba turystów gotowych ponosić najwyższe koszty pobytu w tej okolicy, pojawiła się w ubiegłym roku w lipcu. Standardową hotelową dwójkę, internauci, którzy w szczycie lata planowali spędzić wakacje w Karpaczu i szlakach wokół, znajdowali w średniej cenie niespełna 250 złotych. Z kolei w marcu było najtaniej. Odwrotnie niż w szwajcarskim Zermatt, w którym marzec statystycznie w ubiegłym roku zapisał się najwyższymi cenami pokoi hotelowych balansujących w granicach około 1,4 tys. złotych za noc. W tym rejonie symbolizującym modelowy ośrodek wypoczynku dla zwolenników narciarstwa w zimie i porze letniej na stokach lodowca, oraz tych gustujących w przyjemnościach zwanych potocznie après ski, najtaniej można było w ubiegłym roku przenocować w maju, za jedyne 800 złotych od pary.
Mechanizm Hotel Price Index wyszukiwarki trivago uśredniający roczne ceny pokoi hotelowych umieścił Zermatt na drugim w kolejności miejscu z kwotą rachunku około 890 złotych za standardową dwójkę. Pierwsze na liście jest najbardziej kosmopolityczne miasto europejskie, budzące najbliższe skojarzenia z przemysłem spotkań z racji największej koncentracji w skali globu siedzib międzynarodowych instytucji. Przyjeżdżający do Genewy kilkakrotnie w ciągu roku, po zsumowaniu rachunków hotelowych, otrzymywali średnią kwotę około 1 tys. złotych za noc przespaną w pokoju dwuosobowym typu standard. Sporo więcej aniżeli trzy hotelowe doby w królewskim Krakowie.