90 lat Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu
Kolekcja dyliżansów i… pałka pocztowca

Pałka przedwojennego listonosza to według wielu zwiedzających najciekawszy eksponat w Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu, choć w zbiorach ma ono takie skarby i ciekawostki, jak oryginalne dyliżanse pocztowe z XIX w., pierwszy polski znaczek pocztowy i mosiężną tabliczkę z napisem „Depesze dla Jego Cesarsko-Królewskiej Mości Napoleona”.
Niezwykłe muzeum, któremu stuknie w tym roku 90 lat, zaczęło działać w Warszawie. W 1956 roku przeniesiono je do Wrocławia i umieszczono w zabytkowym gmachu poczty przy ul. Krasińskiego. Wciąż w nim jest. Uroczystości jubileuszowe zaplanowano na jesień br. Warto jednak odwiedzić je już teraz. Uniknie się tłoku.
Pałka listonosza jest na stałej ekspozycji. Listonosze nosili taką na co dzień. Na wszelki wypadek. Czyli w celach prewencyjnych. Mieli czym odpędzić psa i dać po łapach ewentualnemu napastnikowi, który czyhał na przekazy pocztowe.
Nie wiadomo, czy pałka, która leży dziś w muzealnej gablocie, przydała się listonoszowi. Muzeum dostało ją razem z przedwojennymi mundurami pocztowymi niższego urzędnika pocztowego, wyższego urzędnika pocztowego i Pocztowego Przysposobienia Wojskowego, który przypomina mundury ówczesnej armii polskiej.
Pocztowe Przysposobienie Wojskowe było organizacją paramilitarną, wstępowano do niej na ochotnika. Podczas ćwiczeń strzelano z broni typu „Mauser”. Takiego „Mausera” w świetnym stanie, sprawnego, miało na stanie wrocławskie Muzeum Poczty i Telekomunikacji. Niestety, musiało go oddać do wrocławskiego Arsenału - oddziału wrocławskiego Muzeum Miejskiego.
- Bo zmieniły się przepisy, na mocy których nie mamy prawa do kolekcjonowania broni - mówi dyrektorka Muzeum Poczty i Telekomunikacji, Jadwiga Bartków-Domagała.
„Mauser” nie jest już sprawny. Jego unieczynnieniem zajęła się policja. Na prośbę muzeum. Muzealników bolało serce, bo egzemplarz w tak dobrym stanie tu już rzadkość. Serce jedno, a rozum - drugie. Nie było wyjścia, jak w lufie zrobić dziurę.
W 1939 r. umiejętności strzeleckie bardzo przydały się polskim pocztowcom. Pierwsi napaść Niemców musieli odeprzeć pocztowcy z Poczty Polskiej w Gdańsku. Pewnie w domach wielu z nich stały na półce popiersia Piłsudskiego - trofeum za najlepszy wynik w zawodach na strzelnicy. Członkowie Pocztowego Przysposobienia Wojskowego ćwiczyli tam regularnie oko.
Przedwojenny polski pocztowiec był symbolem i patrioty, i uczciwości. Przykładem zawodu społecznego zaufania. W mieście, gdzie działała poczta, wrzucony rano list docierał do adresata tego samego dnia wieczorem. Za pracę płacono listonoszom dobrze. To było w czasach, gdy mawiano, że „Kto ma w głowie olej, ten idzie na kolej”. Bo kolej też była wtedy sprawna.
Marek Perzyński