Krótka godzina w Żarkach? Kiedyś tak, ale nie dziś
Nadal krajowa turystyka odczuwa niedosyt sieciowych produktów. Zainteresowanym, w jaki sposób może on udanie funkcjonować, za dobry przykład mogą posłużyć Żarki w województwie śląskim.
Jak ocenia Roman Żyła, przewodniczący Górnośląskiego Kręgu Krajoznawców w Katowicach, stworzenie regionalnych produktów i połączenie ich w sieć, pozytywnie wpłynęło na rozwój gminy miejsko-wiejskiej Żarki i spopularyzowało ją wśród turystów. Zanim ten sposób organizacji turystyki nie nabrał kształtu, zwiedzanie Żarek kończyło się najdalej po dwóch, trzech godzinach. Tyle zabierało przyjezdnym odwiedzenie byłego cmentarza żydowskiego czy Sanktuarium Maryjnego w Leśniowie, ewentualnie pobyt w obu tych miejscach. Obecnie, niezależnie od pogody, można spędzić w mieście nawet cały dzień. A nawet dłużej, zwiedzając okolicę, Mirów, Bobolice, Podzamcze z zamkiem Ogrodzieniec i wracając do Żarek, które proponują miejsca noclegowe w dobrym standardzie i lokalną kuchnię. Kojarzone z miastem wyroby kulinarne to lekko słodkawy, pieczony na naturalnym zakwasie z mąki gryczanej chleb Tatarczuch oraz żareckie obwarzanki odpustowe. Oba produkty znajdują się na ministerialnej liście produktów regionalnych. Przedsiębiorcy turystyczni działający pod promocyjną egidą Urzędu Miasta i Gminy Żarki, oferują usługi, które wzajemnie polecają klientom.
Ekonomia to ważny element współpracy, ale nie jedyny
Zalążkiem dzisiejszego produktu było założenie w 2005 roku zagród edukacyjnych. Katarzyna Kulińska-Pluta, kierowniczka Wydziału Promocji, Turystyki i Kultury Urzędu Miasta i Gminy w Żarkach, przypomina, że przy weryfikacji gospodarstw agroturystycznych stawiano warunek posiadania w obejściu zwierząt i zapewnieniu zajęć dla dzieci. Na przykład w Maciejówce prowadzone są dla nich warsztaty kulinarne uczące wyrabiania domowych pierogów, pieczenia wiejskiego chleba i ciasteczek, gotowania żurku oraz wykonywania innych prac typowych dla tradycyjnego gospodarstwa, w którym na własne potrzeby filcowało się wełnę, czy produkowało mydło. W Manufakturze Słodyczy Hokus Pokuss dzieci wyrabiają lizaki na bazie naturalnych aromatów. Po dołączeniu manufaktury do pakietu produktów turystycznych znacznie zwiększyło się zainteresowanie tym miejscem. Inną atrakcją jest EtnoJura, którą tworzą trzy samodzielnie pracownie zatrudniające dziesięciu animatorów. Zajęcia w EtnoJurze pobudzają talenty artystyczne przy wykonywaniu ozdób według regionalnych wzorów. Turyści indywidualni uczestniczą w programach sobotnich, w tygodniu prowadzone są warsztaty dla grup zorganizowanych. Największą atrakcją jest jednak Stary Młyn – Muzeum Dawnych Rzemiosł, własność Gminy i Miasta Żarki, dawny młyn elektryczny z lat 30. ubiegłego wieku. Jego rewitalizacja rozpoczęła się pod koniec 2013 roku, trwała prawie dwa lata i kosztowała blisko 5 mln złotych. Część środków pochodziła z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Głównym celem rewitalizacji było zachowanie oryginalnego budynku z kamienia wapiennego i cegły. Najważniejszym zadaniem stworzonego w konwencji parku technologicznego muzeum jest edukacja w zakresie dawnych rzemiosł i podkreślanie rzemieślniczego charakteru jurajskich Żarek. W 2015 roku Młyn otrzymał certyfikat na Najlepszy Produkt Turystyczny w Regionie Częstochowskim. W 2016 roku muzeum zajęło drugie miejsce w konkursie portalu www. kulturaonline.pl na najbardziej multimedialne i interaktywne Muzeum Dawnych Rzemiosł. Nagradzający docenili sposób prezentacji historii pięciu głównych rzemiosł, jakimi od wieków parano się w Żarkach. Młynarstwa, piekarstwa, szewstwa, bednarstwa i kołodziejstwa. Całość uzupełnia prezentacja dziejów miasteczka. W tym roku obiekt zwyciężył w śląskiej edycji Konkursu Słoneczniki 2016, którego celem jest wyłonienie najlepszych inicjatyw dla dzieci w Polsce. Od sierpnia do grudnia 2015 roku, Stary Młyn odwiedziło ponad 5 tys. osób, do połowy tego roku było ich już prawie 12 tys. W ubiegłym roku w Starym Młynie przyjęto 86 grup zorganizowanych, z czego 53 skorzystały z pakietów obejmujących program kilku atrakcji. Za pakiet płaci się jednorazowo. Jest to możliwe, dzięki temu, że jeden z podmiotów sieci pełni formalnie rolę operatora turystycznego, co znacznie ułatwia współpracę z biurami podróży i końcowe rozliczenia pomiędzy gestorami usług. Ekonomia swoją drogą, ale walorem tak pomyślanej współpracy i wzajemnego polecania ofert jest zacieśnianie więzi międzyludzkich w tej niewielkiej społeczności.
– Od ubiegłego roku, od kiedy istnieje Stary Młyn, nasza oferta jest na równi promowana z innymi markami województwa śląskiego, takimi jak na przykład jurajskie zamki. Nasze miasto i jego atrakcje pojawiają się w programach telewizyjnych reklamujących Górny Śląsk. Oczywiście do tego współpracujemy promocyjnie ze Śląską Organizacją Turystyczną i Związkiem Gmin Jurajskich. Niezwykle ważne są wizyty blogerów turystycznych, dziecięcych, kulinarnych, którzy przyjeżdżają do Żarek zapraszani przez Śląską Organizację Turystyczną – mówi Katarzyna Kulińska-Pluta. Żarki włączone zostały do katalogu jurajskich atrakcji. Publikacja w nakładzie 3.5 tys. egzemplarzy jest swego rodzaju wizytówką Jury, pomaga zaplanować kilkudniowy pobyt w regionie. Opracowywany został katalog ofert, w tym na przykład zajęcia dla najmłodszych w Parku Krajobrazowym z udziałem mistrzyni Europy w Nording Walking Marioli Pasikowskiej. Miasto aktywnie udziela się w mediach społecznościowych. Na bieżąco aktualizowana jest strona internetowa dedykowana tylko turystyce. Wydrukowano też poglądowe mapy. Władzom miasta i gminy zależy na włączeniu do stworzonego przez Śląską Organizację Turystyczną Szlaku Kulinarnego „Śląskie Smaki”. Obecnie na liście jest 26 lokali gastronomicznych oferujących kuchnię regionalną. Przedsiębiorcy sami jednak muszą podjąć decyzję o członkostwie w ŚOT i opłaceniu składek.
Współpraca w sieci poza wzrostem dochodów umacnia uzasadnione przekonanie w lokalnej branży turystycznej, że Żarki są rozpoznawalne i coraz lepiej postrzegane w skali kraju, jako miejsce z ciekawą ofertą. Do Żarek przyjeżdżają zarówno grupy przedszkolne, szkolne, jak i turyści indywidualni. Najliczniej z Górnego Śląska, Zagłębia Dąbrowskiego, Częstochowy, z województwa łódzkiego i Małopolski, a nawet z Wielkopolski i Mazowsza. Podstawowym warunkiem by zechcieli zostać na dłużej jest zapewnienie noclegu. 10 lat temu w Żarkach był jeden obiekt, który oferował miejsca 35 gościom. Dzisiaj gmina może przyjąć na noc nawet 350 przyjezdnych, stawiając do ich dyspozycji pokoje o różnym standardzie i cenach, od 25 do 110 złotych. W planach budowlanych prywatnych przedsiębiorców są dwa duże obiekty w Żarkach. W Zaborzu budowany jest hotel o standardzie trzech gwiazdek z basenem i strefą spa dla około 60 osób. Rozwój atrakcji turystycznych i bazy noclegowej daje impuls gastronomii. W 2005 roku działała w gminie jedna karczma wiejska, dzisiaj na brak klientów nie narzekają trzy restauracje w tym jedna włoska prowadzona przez rdzennego Włocha, dwa bary, pierogarnia, pięć punktów sprzedaży lodów – trzy w bezpośrednim sąsiedztwie leśniowskiego sanktuarium.
Problemy nie powinny zrażać
Oczywiście nawet najlepsze zamiary napotykają zawsze na problemy w trakcie ich realizacji. Na przykład na terenie Jury pokutują błędy w polityce zagospodarowania przestrzennego popełnione w latach 90. Sprzedawano wówczas prywatnym inwestorom działki, chaotycznie i bez realistycznego planu na przyszłość regionu. Negatywne skutki odczuwane są obecnie. Symbolizuje je między innymi strażnica w Suliszowicach, zbudowana na wysokiej skale wapiennej najprawdopodobniej za panowania Kazimierza Wielkiego jako jeden z punktów linii obronnej zachodniej części królestwa. Ta atrakcja turystyczna jest niedostępna. Prywatny właściciel ogrodził teren wokół. Podobnie niedorzecznie ma się rzecz z wzniesioną w tym samym okresie dziejów Polski strażnicą w Przewodziszowicach. Jedna trzecia działki jest własnością skarbu państwa, reszta pozostaje w rękach prywatnych. Ewentualne inwestycje napotykają trudne do przezwyciężenia przeszkody organizacyjne i formalne. Wiele jest przykładów szlaków czy dróg prowadzących do atrakcji turystycznych, które przebiegają przez prywatne tereny. Nie należy się jednak zrażać, być może ci i inni właściciele dostrzegą niedocenianą dotąd korzyść, uznają z czasem, że z wielu powodów warto przystąpić do sieci przedsiębiorców turystycznych.
Alicja Badetko