Kto kocha, a kto nie akceptuje zwierząt w hotelach
Wśród metod promocji obiektów hotelowych, modnym ostatnio stało się hasło rozpoczynające się od frazy „Przyjazny dla...”. Na przykład dla rodzin z dziećmi. W przypadku gości podróżujących ze swoimi zwierzęcymi przyjaciółmi, marketingowy komunikat bywa bardziej zdecydowany i może brzmieć „Hotel kocha i akceptuje zwierzęta”. Każda z takich deklaracji zjednuje sympatię jednej grupy ściśle zdefiniowanych klientów, ale można zniechęcić inną.
Dane opracowane przez portal noclegi.pl wskazują, że o niemal jedną piątą wzrosła liczba wystawianych rachunków hotelowych, na których dodatkową pozycją jest opłata za pobyt zwierzaka. Przeciętna kwota, jak za hotelowe miejsce parkingowe - od 20 złotych do 80, choć w obiektach o wysokim standardzie może wynieść i 200.
Ograniczona wiara w regulamin
Przeważnie gościom towarzyszą najpopularniejsze czworonogi. Psy i koty. Kilkanaście procent przypada na przedstawicieli gatunków, które ludzie rzadziej wybierają na towarzyszy życia i z którymi rozstają się niechętnie, nawet na czas podróży. Należą do nich zarówno udomowione gryzonie, rodzime i egzotyczne ptaki, jak i gady przewożone w terrariach. Z ankiety przeprowadzonej przez portal rezerwacyjny wynika, że jedna trzecia hotelarzy pozytywnie odpowiada na sondujące pytanie potencjalnego klienta, czy może mieć ze sobą takiego czy innego członka familii zwierzęcej. Owo otwarcie, które zjednuje miłośników zwierząt, zraża w równym stopniu grupę podchodzącą z dystansem do perspektywy noclegu w pokoju „po psie”. Z ich strony, odpowiedź twierdząca na pytanie, czy hotel akceptuje zwierzęta, powoduje bezdyskusyjne porzucenie myśli o rezerwacji pokoju. W tego typu niechętnych postawach jest spora doza racji. Wynika ona z ograniczonego zaufania do przestrzegania regulaminu hotelowego. Zobowiązuje on na przykład właściciela psa do zapewnienia mu posłania. Kotu kuwety z piaskiem. Czy jednak nie zdarza się, że ukochane stworzenie sypia w łóżku swojego pana? Oczywiście, niejednokrotnie. I pewnie w iluś przypadkach nie porzuci tego zwyczaju podczas pobytu w hotelu. A co w przypadku, gdy kot uzna za konieczne oznaczyć na swój sposób nieznany teren, przykryć obcą woń własną? Niewątpliwie pokoje po lokatorach zwierzęcych powinny być dokładniej niż inne sprzątane, wietrzone i dezynfekowane, ale czy u kogoś cierpiącego na alergię rozwiewa to wątpliwości? Przecież pomieszczenie, w którym bytował członek społeczeństwa pokryty sierścią, na ogół nie nadaje się do zamieszkania, na przykład przez uczulone na nią dziecko, co najmniej kilka tygodni. Czy taki pokój będzie wyłączony z użycia na tak długi okres? Rodzice alergicznych pociech nie mogą być (w swoim poczuciu odpowiedzialności) bezwarunkowo pewni, że otrzymają klucz do lokum skrupulatnie oczyszczonych. z alergenów. Menedżerowie niektórych hoteli walczą z sprzecznymi uczuciami. Z jednej strony witają klientów ze zwierzętami w gościnnych progach i inkasują opłaty. Z drugiej starają się uczynić je niewidzialne dla osób odnoszących się do nich z rezerwą. Wyznaczają strefy zakazane, do których obsługa nie wpuszcza gości ze zwierzętami. Na forach internetowych pojawiają się wpisy oburzonych takim traktowaniem, nawołujące do bojkotu wymienionych z nazwy obiektów. Dwuznaczność w marketingu zawsze jest ryzykowna. Jeden negatywny wpis może nadszarpnąć opinię hotelu nawet o ugruntowanej renomie.
Goście z psami i kotami stanowią wierną grupę stałych klientów
Dobrym rozwiązaniem jest wyodrębnienie kilku pokoi w hotelu z zamontowaną odpowiednio skuteczną wentylacją i stosownym wyposażeniem z użyciem materiałów i wykładzin ułatwiających dezynfekcję, usuwanie sierści i innych ewentualnych fizjologicznych pozostałości. Tylko te pomieszczenia są oferowane gościom meldującym się ze swoimi pupilami. Żadne inne. To akceptowalne reguły. Niemniej jednak, co w jednym przypadku jest wymaganym, nieodzownym rygorem, w innym nie ma takiego znaczenia. Nawet jego brak staje się atutem, jak w przypadku małych obiektów wypoczynkowych zarządzanych przez miłośników zwierząt, pensjonatów, apartamentów i gospodarstw agroturystycznych. W takich miejscach obecność udomowionych zwierząt i atmosfery z tym związanej, jest rodzajem marki turystycznej. Atrakcją podnoszącą frekwencję. Trudniej w nich niekiedy o wolny pokój, aniżeli w hotelach centrów miast. Goście z psami i kotami stanowią wierną grupę stałych klientów. Tradycyjne hotele w konkurencji o ich serca i zawartości portfeli mają szanse niewielkie, mimo to wykonują konkretne gesty zachęcające, włączając do ofert propozycje urozmaicające pobyt. Na przykład właściciele psów mogą skorzystać z zajęć edukacyjnych poprowadzonych z czworonogiem przez doświadczonych instruktorów i trenerów psich zachowań. Szkolenie kosztuje. Podstawowe, około dwustu złotych za godzinę. Drożej płaci się za specjalistyczne konsultacje i rozwiązywanie problemów osobowościowych czworonogów. Czego jednak nie robi się dla oddanych przyjaciół.