Na św. Marcina nie tylko rogale
Rosnącą popularnością cieszą się w Polsce coraz liczniejsze turystyczne szlaki tematyczne. Wyjątkowe wzięcie zyskują na przykład regionalne trasy kulinarne, wśród nich między innymi te, które korzystają z atrakcyjności rodzimych winnic. O tym, że udane pomysły drobnych producentów mogą z czasem zyskać rangę tłumnych wydarzeń – rozmawiamy z Jurajem Flamikiem, dyrektorem Festiwalu Winiarskiego na Morawach Południowych.
– Zbliża się największy, jesienny festiwal winiarski na Morawach Południowych. Na czym polega jego sukces?
Juraj Flamik: – Pierwszy Festiwal Otwartych Piwniczek Winnych miał miejsce wiosną 2009 roku. Wówczas rocznie było organizowanych osiem podobnych festiwali. Ale były to bardzo lokalne wydarzenia, obejmujące jedną wioskę. Dzisiaj w całym kraju mamy 60 festiwali winiarskich. Nasz festiwal jest jedynym wydarzeniem, które współorganizują sami winiarze z kilku sąsiednich miejscowości. I jest to wielki sukces i inspiracja dla innych, pokazująca model, w jakim można tworzyć winiarskie wydarzenia na Morawach oparte o inicjatywę małych winiarzy. Bardzo jestem szczęśliwy, że winiarze są cały czas zainteresowani tworzeniem festiwalu w każdym czasie i miejscu na Morawach. Każde wydarzenie jest inne, ma nowy charakter, oferujemy nie tylko niezwykłe doświadczenie w degustacji lokalnego wina, ale także edukujemy, pokazujemy dziedzictwo kulturowe Moraw. Ludzie wracają na festiwale i polecają je innym.
– Jakie były jego początki?
– W 1999 roku rozpoczęliśmy tworzenie sieci szlaków rowerowych na Morawach Południowych, łączących atrakcje winiarskie i pobudzające tworzenie usług i infrastruktury turystycznej. W tym czasie nie było jeszcze turystyki winiarskiej w tym regionie a winiarze nie wierzyli, że taki projekt może w przyszłości okazać się sukcesem. Połączyliśmy ze sobą, wspólnym celem, wójtów miejscowości winiarskich i projekt szybko się rozwinął. Prawie osiem lat pracy zajęło nam przekonanie winiarzy do budowania oferty i rozwoju usług turystycznych. Wtedy turystyka winiarska zaczęła przynosić im dochody, co zauważyło zwłaszcza młode pokolenie przedsiębiorców. Nasza Fundacja uzyskała w regionie bardzo dobrą pozycję. Zdaliśmy sobie sprawę, że nie chcemy promować turystyki masowej, rozwoju wielkiej infrastruktury, ale to, co musimy robić, to wspierać małych winiarzy by organizowali swój biznes. Mali winiarze oraz ich piwniczki winne to rdzeń dziedzictwa Moraw Południowych. I tak narodził się pomysł Festiwalu Otwartych Piwniczek Winnych, pokazanie i promocja winiarzy w ich miejscu pracy, w piwniczkach, gdzie rodzi się wino. Jeśli są oni w stanie utrzymać się bezpośrednio ze swojej piwniczki i odnosić sukces finansowy, to skorzysta na tym całe dziedzictwo Moraw, będziemy mogli je ochronić i zachować dla przyszłych pokoleń.
– Szlaki Greenways łączą się z festiwalem?
– Tak, pod koniec lat 90. zafascynowała mnie idea Greenways. I ta fascynacja trwa do dzisiaj. Szlaki Greenways to żywe, zielone, bezpieczne korytarze, które łączą siedziby ludzkie z otoczeniem, krajobrazem. Okazało się, że w Republice Czeskiej o wiele łatwiej jest tworzyć szlaki Greenways na wsi, niż w mieście. Architekci miejscy dopiero w ostatnich latach zainteresowali się Greenways. Dlatego też zacząłem od szlaku Praga-Wiedeń Greenway (łączącym małe miasteczka i wsie położone pomiędzy dwoma metropoliami) oraz Morawskich Szlaków Wina. Praca nad siecią szlaków na Morawach była fascynująca. Zobaczyłem jaki wielki wpływ ma uprawa i produkcja na krajobraz i dziedzictwo miejsca, jak przyczynia się do ochrony lokalnego dziedzictwa i przynosi rozwój gospodarczy w całym regionie. Dlatego też rozpoczęliśmy od przyglądania się codziennemu życiu winiarzy i perspektywom, jakie może im przynieść rozwój turystyki zrównoważonej. Jeśli żyją i pracują w miejscu, gdzie się urodzili, to przyniesie to dobrobyt dla całego regionu. Dlatego szukaliśmy innych form turystyki zrównoważonej poza typowym sezonem turystycznym i zaczęliśmy organizować festiwale otwartych piwniczek winnych.
– Morawskie Szlaki Wina uważane są za modelowy przykład rozwoju turystyki zrównoważonej. Szczególnie w kontekście wspierania lokalnej gospodarki i ochrony dziedzictwa przyrody i kultury na Morawach Południowych.
– Nie mamy dokładnych badań na temat rozwoju ruchu turystycznego w oparciu o greenways, ale jest kilka danych, które pokazują, że w ciągu ostatnich 10 lat Morawy Południowe stały się drugą, najchętniej odwiedzaną destynacją turystyczną w Republice Czeskiej. Dzięki szlakom Greenways i turystyce winiarskiej znacząco wzrosła liczba miejsc noclegowych oraz długość pobytu turystów. Przedsiębiorcy w branży turystycznej odnieśli wiele sukcesów. Winiarze rozkwitają. Mieszkańcy inwestują w nowoczesne technologie, otwierają pensjonaty i restauracje. Szacujemy, że w ciągu ostatnich pięciu lat, lokalny sektor prywatny w regionie zainwestował około dwóch miliardów koron (ok. 40 mln euro – red.) w infrastrukturę turystyczną, więcej niż sektor publiczny.
– Co jest w programie tegorocznej edycji Festiwalu?
– Po czterech latach festiwal wraca do regionu Mikulova. Winiarze z okolicznych wiosek – Dolní Dunajovice, Perná, Bavory i Sedlec otwierają swoje piwniczki winne w Dzień św. Marcina, który stał się największym narodowym świętem wina w Republice Czeskiej, kiedy smakuje się młode wino świętomarcińskie, nasze Beaujolais nouveau. Pośród 31 winnic, które będzie można odwiedzić, większość to tradycyjne morawskie rodzinne winiarnie. Ale także przedsiębiorcy-innowatorzy, na przykład Winiarnia Rodziny Vican, która stworzyła fabrykę wina i serów z mleka koziego i owczego. Na farmie, pośród winnic wioski Sedle rozwija się turystyka gastronomiczna wysokiej klasy.
– Jakie jest największe marzenie twórcy Morawskich Szlaków Wina i powiązanego z nimi Festiwalu?
– Może to zabrzmi zaskakująco, ale jesteśmy dopiero na drodze do realizacji mojego pierwotnego pomysłu. Wyobrażam sobie, że ludzie będą dbać o każdy kawałek krajobrazu, bo będzie dla nich cenny. Szlaki będą dobrze utrzymane, a większość miejsc noclegowych będzie w prywatnych domach gościnnych, rodzinnych pensjonatach. Rolnicy będą współpracować z winiarzami i dostępne będzie tylko zdrowe lokalne jedzenie. Ich dzieci będę studiowały w najlepszych szkołach świata, ale wrócą do swojej malej ojczyzny, by tu żyć i pracować, bo życie tutaj będzie najlepszej jakości. Nie wiem czy to marzenie ma bezpośredni związek z turystyką. Częściowo na pewno.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Dominika Zaręba
Publicystka, autorka książek i przewodników turystycznych. Współtworzyła zielone szlaki greenways w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej