Bryza zatopiona
Nowe życie na dnie

Wszystkie polskie telewizyjne dzienniki obiegła informacja, że Bryza poszła na dno. Operacja zatopienia przeprowadzona została w niedzielne południe 16 sierpnia.
Rankiem helski holownik m/s OCEAN wyprowadził jednostkę na pozycję zatopienia. Prace podwodne wykonało Bałtyckie Przedsiębiorstwo Nurkowe „EXPLORER” z Gdyni. Po przycumowaniu do boi na dziobie i rufie, dowiązaniu trzech kotwic, które utrzymywały kierunek tonięcia, rozpoczął się proces osadzania kadłuba na dnie. Nurek w hełmie zszedł do maszynowni i odkręcił znajdujące się w zęzach kingstony, czyli zawory denne. Bryza zaczęła nabierać wody, wcześniej przygotowane otwory w burtach i grodziach pomogły w zalewaniu jednostki. Od tego momentu proces zatapiania kadłuba był nieodwracalny, woda wdarła się do maszynowni, kuchni, sterówki. Bryza pogrążyła się w Bałtyku.
Wrak bezpieczny dla płetwonurków
„Zacznie teraz swoje drugie życie” podkreślają marynarze i dowódcy służący na kutrze łącznikowym Bryza (początkowo pasażersko-transportowym) w czasach jej świetności. Mało który mieszkaniec Helu nie płynął „Babcią” na wycieczki do teatru, na jarmark Św. Dominika do Gdańska, czy po „pietruszkę” na hale targową w Gdyni. Podczas zimy stulecia Bryza przewoziła kadrę oraz mieszkańców do odciętego przez lód portu w Helu. Pomysł zatopienia wraku bezpiecznego dla płetwonurków, na którym można by organizować szkolenia wrakowo-morskie oraz uczyć ludzi nurkowania powstał prawie dekadę temu. Początkowo miał być to holownik marynarki wojennej H-16, później okręt rakietowy ORP Władysławowo. Po otrzymaniu pozwoleń z Głównego Urzędu Morskiego oraz Aktu Notarialnego z Ministerstwa Infrastruktury oddającego w użytkowanie dno morskie o wymiarach 100 na 100 metrów zatopiono Bryzę.
W polskich wodach Bałtyku spoczywa około 20 000 wraków
- poprzednia
- następna »»