Ruch na polskich granicach. Na leczenie, na zakupy, do rodziny
Ogólna liczba przyjeżdżających do Polski cudzoziemców systematycznie wzrasta. Zmieniają się też motywy, którymi kierują się podróżni wybierając się do naszego kraju, jak wynika z opublikowanego opracowania Departamentu Turystyki Ministerstwa Sportu i Turystyki na podstawie danych statystycznych GUS i Narodowego Banku Polskiego.
Badaniami objęte zostały podróże do Polski odbywane przez osoby, które nie mieszkają na stałe na terenie Polski. W tej grupie znajdują się także Polacy, którzy wyjechali do innego kraju i przebywają w nim ponad rok.
Indywidualnie bądź z programem biura podróży
Jak wskazują szacunki, w ciągu pierwszego półrocza 2016 roku, odnotowano prawie 40 mln przyjazdów obcokrajowców do Polski. W tej grupie niespełna jedna piąta podróżnych, około 8 milionów, deklarowało cele turystyczne – prawie 2,5 proc. więcej niż rok wcześniej. Blisko 85 proc. spośród wybierających się do naszego kraju turystów samodzielnie organizowało wyjazd. Na zakup pakietu usług turystycznych zdecydowało się nieco poniżej 12 proc. Największą niezależność od biur podroży wykazywali wschodni sąsiedzi z Rosji, Ukrainy i Białorusi, których polskie granice przekroczyło blisko 1.4 mln i w ponad 95 proc. organizowali podróże we własnym zakresie. Pakiety turystyczne, za wygodny i praktyczny element porządkujący przebieg podróży, uznawali turyści z dalszych stron. Nieco ponad połowa z prawie 300 tys. przybyszów z krajów zamorskich zdaje się na program proponowany przez touroperatorów.
Co nacja to inna kalkulacja
Podstawą rentowności gospodarki turystycznej jest wielkość wpływów za usługi i towary, jakie turyści zechcą nabyć podczas podróży, zarówno z konieczności jak i dla podniesienia atrakcyjności pobytu. Z punktu widzenia wysokości wydawanych w Polsce środków przez jedną osobę, najbardziej oczekiwanymi byli turyści z odległych rejonów świata. Stanów Zjednoczonych, Australii, Kanady Japonii i Korei Południowej, którzy przeznaczali na pobyt w naszym kraju prawie 1.3 tys. dolarów. O stopień niżej plasują się na liście zamożni Skandynawowie oswojeni z wysokimi cenami. Przyjezdni z drugiego brzegu Bałtyku średnio kalkulowali wydatki na poziomie niespełna 500 dolarów. Średnio kilkanaście dolarów mniej wydawali na koszty pobytu Brytyjczycy, zaś Francuzi o blisko 100. Największą oszczędnością lub brakiem okazji i wystarczająco interesujących zachęt do głębszego sięgnięcia do kieszeni, zapisali się w statystykach pierwszego półrocza ubiegłego roku, Czesi. Na około 200 dolarów szacowana jest ich pula wydatków. Pod względem intensywności wydawania środków zarezerwowanych na podróż, prym wiodą Litwini. Dzienna kwota sięga prawie 110 dolarów i jest wyższa o około 10 dolarów od tej, jaka przypada na Rosjan i o ponad 20 dolarów przewyższa pulę wydatków ponoszonych przez przyjezdnych z wybranych krajów zamorskich. Niemniej jednak zsumowana kwota nie stawia Litwinów w gronie klientów szczególnie gorąco docenianych przez handlowców za szeroki gest. Około 250 dolarów, to tyle, ile średnio decydowali się w Polsce wydać w trakcie krótkiego pobytu w pierwszych sześciu miesiącach ubiegłego roku. Jednak nie bez znaczenia jest kolejny wskaźnik wskazujący na Litwinów, jako klientów perspektywicznych. Dynamika wzrostu wydawanych w czasie podróży do naszego kraju pieniędzy, bliska jest 15 procent. Niższą, lecz też zauważalną tendencję wzrostu o około 10 proc. wydawanych sum, statystyki odnotowują w przypadku Słowaków i Francuzów, choć portfele w podróży obu tych nacji zasadniczo różnią się grubością. Ci pierwsi, średnio pozwalają sobie na wydatki rzędu około 220 dolarów, ci drudzy przeszło 400. Natomiast widoczne spadki w tej kategorii dotyczą Rosjan, Białorusinów i Ukraińców. Najwyraźniejsze o około 13 proc. statystycy odnotowali w przypadku Rosjan, którzy co prawda w ciągu jednego dnia wydają sporo, bo średnio 95 dolarów, ale w trakcie całego pobytu niewiele ponad 310. W inny sposób gospodarują budżetem podróżnym Brytyjczycy. Dzienne wydatki kalkulują na niskim, w porównaniu do innych nacji, poziomie około 55 dolarów, ale całością sumy opiewającej na 475 dolarów, niewiele ustępują Skandynawom.
Wszyscy goście są oczekiwani, ale niektórzy bardziej
Do zastanowienia skłaniają tendencje dysponowania finansami przez podróżnych w zależności od celów na jakie są przeznaczane. Najwyższe kwoty pochłaniają jak zwykle usługi związane z turystyką medyczną, które kształtują się w granicach 820 dolarów na osobę. Niemało, 510 dolarów, wydają uczestnicy konferencji i kongresów. Ale o ile dotąd uczestnicy turystyki konferencyjnej w znaczący sposób górowali nad innymi wysokością służbowych uposażeń gwarantowanych im przez delegujące firmy, tak obecnie typowi turyści, dysponujący prywatnymi środkami, wydają w podróży do Polski nieomal tyle samo, około 500 dolarów. Na trzecim miejscu w kategorii wydatków według celu podróży, sytuują się turyści zakupowi, którzy średnio realizują swoje plany podróżne płacąc około 460 dolarów. Niestety dla sprzedawców usług i towarów na polskim rynku, odnotowana statystycznie motywacja cudzoziemców do robienia zakupów w Polsce, wyraźnie, o ponad 20 proc., zmalała w pierwszym półroczu ubiegłego roku. Jeszcze większa różnica rok do roku, na niekorzyść 2016, widoczna jest w odniesieniu do obcokrajowców deklarujących udział w targach i wystawach organizowanych na terenie Polski, których wydatki wynosiły w ubiegłym półroczu około 380 dolarów i były niższe o niemal jedną trzecią niż rok wcześniej, co jest interpretowane przez niektórych ekspertów, jako naturalne zjawisko towarzyszące stopniowemu zmniejszaniu się w ostatnich latach, znaczenia imprez targowych w polityce handlowej i marketingowej firm.
Interesującym aspektem badań dla sektora czerpiącego dochody z turystyki przyjazdowej, powinien być statystyczny podział kwoty pieniędzy wydawanej w Polsce przez obcokrajowców i rodaków mieszkających za granicą. Najwięcej, ponad 40 proc. wydatkowanych środków szło na zakupy związane z własnymi potrzebami. Analitycy ograniczają się jednak w tym wypadku do sformułowania ogólnego, nie precyzując o jakie konkretnie chodzi. Ponad 20 proc. przeznaczanego na wyjazd funduszu statystycznego turysty zagranicznego pochłaniały koszty transportu. Drogę lotniczą wybierały przede wszystkim osoby podróżujące służbowo i w celach turystycznych. Lądowe środki transportu za właściwsze uznawali podróżni przyjeżdżający w pierwszym półroczu ubiegłego roku do Polski na zakupy i w odwiedziny do rodziny. Na noclegi i wyżywienie szła zbliżona część zawartości portfela, 13 i 14 procent ogólnej kwoty.
Polak to też obcokrajowiec
Grupą cudzoziemców wnoszącą znaczący wkład do gospodarki turystycznej naszego kraju i działów z nią powiązanych, są turyści jednodniowi, których pobyt jest na tyle krótki, że nie wymaga pozostawania na nocleg. W tym zestawieniu statystycy nie wychwytują znaczących różnic w porównywanych latach. W grupie badanych najwyższe wydatki deklarowali nasi wschodni sąsiedzi. Białorusini 220 dolarów, Ukraińcy około 190, Litwini 130, Rosjanie 120. Tradycyjnie najmniej skorzy do rozstawania się w Polsce z pieniędzmi byli Czesi, którzy na zakupy wydawali niespełna 70 dolarów, o ponad 5 proc. mniej niż rok wcześniej. Pomimo że, przyjezdni zza wschodniej granicy przewodzą pod względem wysokości wydawanych kwot, to jednak procentowo są one jednak niższe. Najbardziej widoczne u przyjezdnych z Federacji Rosyjskiej, o przeszło 8 proc. Przeciętna suma wydatkowana w Polsce przez turystów z wszystkich krajów przekraczających polską granicą dwukrotnie w ciągu jednego dnia, przy wjeździe i wyjeździe, oscylowała na poziomie 110 dolarów, nieznacznie niższym niż rok wcześniej.
Wpływ na charakterystykę danych ma zaliczenie do grupy statystycznych obcokrajowców, Polaków ponad rok przebywających poza ojczyzną. Ponad 40 proc. badanych turystów z zagranicy przyjeżdża do naszego kraju, aby złożyć wizytę bliskim, która wiąże się jednocześnie z pozostaniem na noc w prywatnych domach. Prawie 60 proc. spośród tych podróżnych mieszka w Niemczech. Turyści goszczący u rodziny deklarują wysokość ponoszonych wydatków na około 375 dolarów i jeśli chodzi o element ekonomiczny tego zjawiska, to statystycy wskazują na stały trend wzrostowy na poziomie odnotowanym w pierwszym półroczu ubiegłego roku, sięgającym blisko 9 procent.