Tematyka żydowska coraz lepiej prezentowana
Historią Żydów na ziemiach polskich interesują się nie tylko turyści z Izraela, ale i południa Europy oraz USA. Oferta dla nich nie ogranicza się teraz jedynie do Oświęcimia i Majdanka.
To właśnie Żydowi z Kordoby, Ibrahimowi Jakubowi zawdzięczamy pierwszy opis kraju Mieszka I z roku naszego chrztu, czyli 966. Przeszło tysiącletnia obecność reprezentantów Narodu Wybranego nad Wisłą i pozostawiona po nich spuścizna to pomysł na kapitalny produkt turystyczny. Miasta oraz poszczególne biura podróży zdają się coraz bardziej to rozumieć, nie ograniczając oferty do tematyki Holokaustu: Oświęcimia czy Majdanka, w wyniku czego w pewnym momencie zaczęliśmy być błędnie postrzegani na świecie jako współsprawcy Zagłady. Na szczęście inicjatywy takie jak zbudowanie Muzeum Żydów Polskich POLIN w Warszawie, Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej czy wcześniej Parku Ocalałych w Łodzi pokazują, jak gościnną była przez wieki dla Żydów polska ziemia, ile oni sami wnieśli do naszej kultury oraz jak wielu było Sprawiedliwych, którzy mimo zagrożenia życia nieśli pomoc Żydom w czasie ostatniej wojny.
Ogromne zainteresowanie tą tematyką potwierdzają liczby – 680 tys. zwiedzających w POLIN od momentu jego otwarcia w październiku 2014 r., 41 tys. w Markowej od debiutu w marcu 2016 r., choć jest to lokalizacja oddalona od głównych szlaków i większych ośrodków miejskich czy wreszcie 2 mln w ubiegłym roku w Oświęcimiu.
Pamiątki na Ziemi Obiecanej
Bydlęce wagony z lokomotywą, stojące na torach niknących w czeluści betonowego tunelu. Stacja Radegast w Łodzi już na pierwszy rzut oka robi większe wrażenie niż... Oświęcim. W okresie okupacji hitlerowskiej Stacja Przeładunkowa Getta na Radogoszczu, stała się Umschlagplatzem dla ludzi wywożonych do obozów zagłady. W drewnianym domku dróżnika znakomicie wyeksponowana jest dokumentacja tamtego czasu, tuż za nim stoją oryginalne macewy. To miejsce jest tak wstrząsające, że zwiedzający milkną przy tej bolesnej lekcji Holokaustu. Stacja Radegast jest oddziałem Muzeum Tradycji Niepodległościowych. W Łodzi znajduje się też Park Ocalałych, upamiętniający osoby, które przeszły przez istniejące tutaj w czasie II wojny światowej getto. Został otwarty w 60. rocznicę jego likwidacji, a jego pomysłodawczynią była Halina Elczewska, jedna z 418 ocalałych, którzy mają tutaj swoje drzewka. Główna aleja parku spina dwa jego punkty: Pomnik Polaków Ratujących Żydów i Kopiec Pamięci, który wieńczy ławeczka z siedzącym na niej Janem Karskim. Na terenie parku znajduje się Centrum Dialogu im. Marka Edelmana.
Te dwa miejsca są nieustannie odwiedzane przez grupy z całego świata, ale Łódź jest pełna pamiątek po Żydach, którzy współtworzyli w niej wielki przemysł w XIX w., co opisał Rejmont w „Ziemi Obiecanej”. Najbardziej okazałą jest dzisiejsze Centrum Handlowe Manufaktura, ulokowane na terenie dawnych zakładów Izraela Poznańskiego. W jego dawnej fabryce mieści się dziś jeden z najlepszych hoteli w mieście, Andel’s, a obok stoi pałac „króla bawełny” – te oba obiekty nie należą już jednak do Manufaktury, która jest teraz wizytówką miasta, przyciągającą zarówno turystów jak i miejscowych różnorodną ofertą handlowo-gastronomiczną oraz odbywającymi się tu przez cały rok imprezami. – Pobiliśmy kolejny rekord, ponieważ w 2016 r. odwiedziło nas prawie 20 mln osób, dokładnie bez 900 – informuje Agnieszka Danowska, rzeczniczka prasowa Manufaktury. – Mamy bardzo dużo grup z Izraela, ale również z USA, które też interesuje tematyka żydowska. Ja mam do czynienia najczęściej z przedstawicielami mediów związanych z tradycją żydowską i wtedy ukoronowaniem zwiedzania Manufaktury jest obiad w restauracji „Anatewka”, serwującej dania kuchni koszernej – dodaje.
Łódź nie ma trasy poświęconej wyłącznie kulturze żydowskiej, ale jej zabytki mieszczą się w ofercie turystycznej Łodzi 4 kultur. Zainteresowani Łodzią żydowską na stronie turystyczna.lodz.pl znajdą najważniejsze jej punkty – oprócz już wyżej wymienionych, cmentarz na Brackiej, Gminę Wyznaniową Żydowską, Pomnik Dekalogu w Parku Staromiejskim i Synagogę Wolfa Reichera.
Nie tylko Kazimierz
Urząd Miasta Krakowa na swojej stronie internetowej Magiczny Kraków z ofertą turystyczną poleca także Trasę zabytków żydowskich. Koncentruje się ona na Kazimierzu, dzielnicy, gdzie niegdyś zamieszkiwała spora diaspora żydowska. Rozpoczyna ją Centrum Kultury Żydowskiej przy ul. Meisela, a kończy Nowy Cmentarz Żydowski przy ul. Miodowej, a więc poza granicami dzielnicy. W czasie spaceru turyści mogą nie tylko obejrzeć najpiękniejsze synagogi na Kazimierzu, ale poczuć odtworzoną, przedwojenną atmosferę dzięki witrynom sklepów i lokalików przypominających dawnych, żydowskich właścicieli – chociażby słynnego Kohana, u którego w towary kolonialne zaopatrywał się kompozytor Karol Szymanowski. Po Kazimierzu można się wybrać pieszo, ale i wypożyczyć rower czy seagwaya albo przejechać się meleksem. Wiele krakowskich biur podróży, w tym See Kraków, ABCity Tour, City-Tours oferuje takie przejazdy określonymi trasami, w różnych językach.
Poza Trasą Kultury Żydowskiej usytuowana jest, udostępniona dla zwiedzających, Fabryka Emalia Oskara Schindlera, oddział Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. W dawnym budynku administracyjnym zakładu mieści się wystawa stała „Kraków-czas okupacji 1939-45” będąca pieczołowicie przygotowaną opowieścią o losach Polaków i Żydów w mieście w czasie II wojny światowej. Poza nią prezentowane są wystawy czasowe. – Fabryka została otwarta dla zwiedzających w 2010 r. i cieszy się rosnącym zainteresowaniem zwiedzających – informuje Kamila Buturla z Sekcji Zarządzania Informacją i Wizerunkiem Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. – W ubiegłym roku odwiedziło ją blisko 373 tys. osób, a Starą Synagogę będącą również naszym oddziałem – 138 tys. zwiedzających. W 2015 r. oba obiekty odnotowały odpowiednio 338 tys. i 129 tys. turystów – dodaje.
– Małopolska ma bardzo szeroka ofertę dla osób zainteresowanych kulturą żydowską – podkreśla Daria Głownia, kierownik ds. promocji Małopolskiej Organizacji Turystycznej. – Znajdują się w niej cmentarze, muzea, synagogi, ale i spuścizna kulturalna, koncerty. Zauważamy coraz większe zaciekawienie ze strony grup z Izraela, wykraczające poza zagadnienie Holokaustu. Przyjeżdżają na przykład grupy pragnące poznawać kulturę żydowską i kulinaria – dodaje.
Miastem, które wyjątkowo pielęgnuje spuściznę żydowską jest Tarnów – w 1939 r. niemal połowę jego mieszkańców stanowili właśnie Żydzi. Na portalu Tarnowskiego Centrum Informacji figuruje strona „Żydowski Tarnów”, przedstawiająca w „pigułce” dzieje tej społeczności od początku jej osiedlenia oraz zabytki: ulice Żydowską i Wekslarską z zachowanymi kamienicami z XVII i XVIII w., prezentującymi charakterystyczny styl zabudowy, rynek tarnowski, który był świadkiem wojennej gehenny Żydów, parowy młyn grysikowy, unikatową mykwę w stylu mauretańskim i cmentarz.
– „Szlak tarnowskich Żydów” został przez nas wytyczony już na przełomie wieków, a w 2004 r. stanęły przy nim tablice informacyjne z mapkami po polsku, angielsku i niemiecku – informuje Marcin Pałach, dyrektor Tarnowskiego Centrum Informacji. – Obejmuje dziewięć miejsc w mieście, ale dla zainteresowanych rozszerzamy go o jeden z najcenniejszych zabytków żydowskiej architektury sakralnej w kraju, synagogę w Bobowej i odrestaurowaną synagogę w Dąbrowie Tarnowskiej, przekształconą w Ośrodek Spotkania Kultur. Poza rodakami, najczęściej oglądają je Amerykanie i Anglicy. Natomiast grupy żydowskie mają swoje programy zwiedzania, w których jest tylko kilka pozycji, w tym cmentarz i bima. Polecamy też książkę poprzedniego dyrektora naszego centrum, Adama Bartosza „Żydowskim szlakiem po Tarnowie” – dodaje.
Wrocław pamięta
Prawdopodobnie to właśnie Wrocław był pierwszym miastem na terenach dzisiejszej Polski, w którym oficjalnie istniała gmina żydowska. Najstarsza wzmianka na ten temat pochodzi już z XII w. – Nie opracowaliśmy jeszcze trasy poświęconej wyłącznie kulturze i historii Żydów we Wrocławiu, ale byłby to dobry pomysł – zauważa Arleta Bzdun z Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej. – Natomiast w naszą ofertę zwiedzania miasta włączone są poszczególne zabytki: Stary cmentarz przy ul. Ślężnej, dom Edyty Stein, synagogi, dzielnica żydowska czy pomnik przy ul. Łąkowej, upamiętniający spaloną podczas Nocy Kryształowej najpiękniejszą synagogę we Wrocławiu – dodaje. Trasy tematyczne proponują natomiast poszczególne biura podróży: na przykład Wrocław City Tour zaprasza na czterogodzinną wycieczkę „Szlakiem wrocławskich Żydów”.
Getto, POLIN, ZOO
– Miejsca związane z Holokaustem w stolicy mają zawsze w programie grupy szkolne z Izraela – mówi Katarzyna Grzegorek ze Stołecznego Biura Turystyki. – Zgodnie z wytycznymi tamtejszego ministerstwa edukacji, każdy uczeń ma obowiązek ich odwiedzenia. Natomiast obserwujemy wyraźny trend spadkowy jeśli chodzi o zainteresowanie tą tematyką dorosłych turystów z Izraela, którzy wolą zabawę i zakupy. Tereny byłego getta chcą oglądać natomiast Amerykanie, Hiszpanie i Włosi – dodaje. Ci ostatni zresztą najczęściej domagają się od lokalnych przewodników „zawiezienia ich do getta” i wyrażają zdziwienie czy wręcz rozczarowanie słysząc, że getto zostało zniszczone, co wynika ze słabej wiedzy cudzoziemców. Dlatego tak ogromną rolę odgrywa teraz w stolicy otwarte przed dwoma laty, monumentalne Muzeum Żydów Polskich POLIN. – Od października 2014 r. do dziś obejrzało je 680 tys. osób – informuje Iwona Oleszczuk z biura prasowego placówki. To w niej, podczas wielogodzinnej wędrówki można poznać fascynującą 1000-letnią historię Żydów nad Wisłą przedstawioną w nowoczesny, multimedialny sposób. Oprócz tej ekspozycji stałej, muzeum oferuje również czasowe, wirtualne, a w punkcie informacji o żydowskiej Warszawie Menora Infopunkt zarezerwowano przestrzeń konferencyjną i dla odbywających się tutaj regularnie warsztatów kulinarnych. Jest też kawiarnia żydowska Charlotte Menora.
POLIN stoi w niezwykłym miejscu, na Placu Grzybowskim, a więc na terenie byłego getta – miasto zainwestowało w oznaczenie jego granic i tablice pokazujące cały obszar. W grudniu 2016 r. POLIN został uhonorowany tytułem Europejskiego Muzeum Roku, pokonując w konkursie Rady Europy 49 innych placówek naszego kontynentu. Muzeum Historii Żydów Polskich jest pierwszą w Polsce instytucją publiczno-prywatną, stworzoną wspólnie przez rząd (Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego), samorząd lokalny (Miasto Stołeczne Warszawa) i organizację pozarządową (Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny).
Blisko stąd na Umschlagplatz, jedno z zasadniczych punktów wycieczek, ale i do rzadko odwiedzanego przez grupy Bunkra Danielewicza przy ul. Miłej, a ściślej kopca skrywającego ciała powstańców Żydowskiej Organizacji Bojowej, którzy wraz z ich przywódcą Mordechajem Anielewiczem popełnili w mieszczącym się tu bunkrze zbiorowe samobójstwo, aby nie wpaść w ręce pacyfikujących powstanie w getcie nazistów. Jedną z najnowszych inicjatyw jest mural z wizerunkiem Marka Edelmana na budynku szkolnym przy ul. Karmelickiej autorstwa Dariusza Paczkowskiego, znanego twórcy street artu. Mural powstał dzięki współpracy: Stowarzyszenia Inicjatyw Społeczno-Kulturalnych „Stacja Muranów”, fundacji Klamra i Muzeum POLIN.
Do dyspozycji turystów zainteresowanych tematyką żydowską są aplikacje z multimedialnymi przewodnikami po żydowskiej Warszawie, przygotowane przez Muzeum Żydów Polskich Polin i Stołeczne Biuro Turystyki, które na swojej stronie udostępnia również te z Polin.
Nową propozycją na mapie Warszawy jest Willa Żabińskich na terenie ZOO, w której podczas II wojny światowej ówczesny dyrektor Jan Żabiński z żoną Antoniną ukrywali w sumie kilkuset Żydów. Zachowane do dziś i odrestaurowane, autentyczne modernistyczne wnętrza można zwiedzać od kwietnia 2015 r. – Najwięcej odwiedza nas szkolnych i studenckich grup z Izraela – w sezonie między majem a listopadem nawet po 400 osób dziennie, poza nim 100-150 osób – wylicza Olga Zbonikowska z Miejskiego Ogrodu Zoologicznego, do którego obiekt należy. – Rzadkimi gośćmi są natomiast polscy uczniowie. W sumie w 2015 i 2016 odwiedziło nas po 3-4 tys. zainteresowanych – dodaje. Olga Zbonikowska liczy na to, że premiera hollywoodzkiego filmu „Azyl. Opowieść o Żydach ukrywanych w warszawskim ZOO” w reżyserii Niki Caro zapowiedziana na 24 marca b.r. przyciągnie więcej chętnych zobaczenia miejsca, w którym toczy się jego akcja. Jakkolwiek cały obraz kręcony był w Pradze czeskiej.
Świadectwo Markowej
W marcu ubiegłego roku otwarte zostało w Markowej na Podkarpaciu pierwsze w kraju Muzeum Polaków Ratujących Żydów. W tej wsi koło Łańcuta hitlerowcy zamordowali ośmioro Żydów z rodzin Szalów i Goldmanów oraz ukrywające ich małżeństwo Ulmów z szóstką ich dzieci. Dlatego placówka nosi imię tych ostatnich. – Do tej pory ekspozycję zobaczyło już 41 tys. osób, choć przecież muzeum nie znajduje się na głównym szlaku turystycznym, a żeby tu dotrzeć trzeba mieć własny środek transportu – podkreśla dyr. Anna Stróż. – Ze statystyk wynika, że grup i indywidualnych mamy mniej więcej po połowie. Młodzież szkolna przyjeżdża między marcem a czerwcem. Wśród cudzoziemców najliczniejsi są obywatele Izraela, stanowiący 10 proc. – dodaje. Muzeum jest nowoczesne, multimedialne, a zarazem wpisane w wiejski krajobraz. Na powierzchni znajduje się sad, nawiązujący zarówno do tego z gospodarstwa Ulmów, jak i jerozolimskiego Yad Vashem, oraz „duch” domu Ulmów ze szkła. Właściwe muzeum mieści się pod ziemią, ale ekspozycja nie jest jeszcze duża. – Zgodnie z początkowym założeniem, muzeum miało zgromadzić dokumentację jedynie z naszego województwa, dopiero potem jego tematyka rozciągnięta została na cały kraj– Dlatego dziś mamy tylko pamiątki z podkarpackiego, ale naturalnie w planach nie tylko poszerzenie zbiorów, ale i samego obiektu – wyjaśnia Anna Stróż.
Muzeum poza ekspozycją stałą, organizuje wystawy czasowe, a na swojej stronie internetowej propaguje inne wydarzenia z regionu poświęcone tematyce ratowania Żydów. Placówka jest oddziałem Muzeum-Zamku w Łańcucie. Jej pomysłodawcami są wicemarszałek województwa Bogdan Romaniuk i urodzony w Markowej dr Mateusz Szpytma z IPN.
Trzeba więcej serca
W 2015 r. tereny byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady zwiedziła rekordowa liczba 1,72 mln osób. Pierwszy milion odnotowano na przełomie lipca i sierpnia, nieco później niż w roku ubiegłym, kiedy statystyki podbiły Światowe Dni Młodzieży. Przed ich rozpoczęciem, na specjalnej stronie internetowej deklarację zobaczenia obiektu złożyło 300 tys. pielgrzymów – dlatego też wyznaczono dni i specjalną trasę tylko dla nich. Rok 2016 był dla Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau rekordowy – jego progi przekroczyło 2 mln 53 tys. zainteresowanych.
Jednak można odnieść wrażenie, że popularność to okrutne miejsce kaźni zawdzięcza bardziej światowej sławie niż temu, jak dziś prezentują się ekspozycje. Brama „Arbeit Macht Frei” jest tak skutecznie odgrodzona z zewnątrz, aby nikt, kto nie posiada biletu nie zdołał przez mur zrobić zdjęcia ani nawet po prostu jej zobaczyć. Budynek kas przy wejściu „desakralizuje” to miejsce – odnosi się wrażenie czystej komercji. Smętne wrażenie robią wysłużone gabloty z przysypanymi grubym kożuchem kurzu, a zwłaszcza pamiątki po ograbionych, a potem zamordowanych więźniach – sterty ubrań, okularów czy walizek, wśród których spoczywa ta, którą powinno się wyeksponować, należąca najprawdopodobniej do Margot Frank, siostry autorki słynnego „Dziennika”, Anne, gdyż obie dziewczynki po ich aresztowaniu w Amsterdamie znalazły się właśnie w Oświęcimiu. Bagaż samej Anne leży prawdopodobnie gdzieś zapomniany w jakimś magazynie, o czym informuje, niepewnie zapytana przewodniczka zdająca się nawet nie wiedzieć, kim była Anne Frank. Na rampie jako symbol stoi samotnie pojedynczy wagon w takim oddaleniu od bramy wjazdowej, że część zwiedzających do niego już nie dotrze. Baraki chylą się ku upadkowi.
To miejsce wymaga szczególnego zaangażowania, pomysłu na takie pokazanie ekspozycji, aby rzeczywiście przemawiała do tych, co ją oglądają. Tymczasem turysta przeganiany z miejsca na miejsce nie ma nawet czasu na refleksję. Być może włodarze powinni sięgnąć po pomysł POLIN czy Muzeum Powstania Warszawskiego i stworzyć placówkę z prawdziwego zdarzenia. Zwłaszcza, że 27 stycznia przypada 72. rocznica wyzwolenia obozu.
Ciekawe programy zwiedzania
Jednodniowe lub nawet tygodniowe programy wycieczek tematycznych mają już w ofercie nasze biura podróży. Na przykład Stay Poland proponuje angielskojęzyczny, 8-10 dniowy objazd Polski po hasłem „Jewish Heritage”. Nazwa programu nie jest na wyrost, bo na trasie obejmującej przeszło 1,5 tys. km uczestnicy będą mogli odkryć zabytki i pamiątki kultury żydowskiej w 18 miastach i miasteczkach, w tym poza tymi najbardziej znanymi w Tarnowie, w Lublinie (przy okazji wizyty na Majdanku), Kazimierzu Dolnym, dawnych galicyjskich sztetlach. Biuro organizuje też wycieczki trasami żydowskimi po Łodzi, Warszawie, Krakowie i Lublinie. Klientami są nie tylko goście z Izraela, ale USA i Kanady.
Również placówki edukacyjno-kulturalne mają w zanadrzu własne programy. Na przykład Żydowskie Muzeum Galicja z siedzibą na krakowskim Kazimierzu przygotowało pięć wycieczek poza Kraków śladem dziedzictwa żydowskiego, w tym tak obiecujące jak „Od ruiny do szklanej bimy. Szlakiem świętokrzyskich synagog” czy „Węgiel, stal i krem Nivea. Szlakiem górnośląskich Żydów.
Anna Kłossowska