Turysta weekendowy – wielkie wyzwanie dla polskiej turystyki
Polska turystyka zanotuje w tym roku 20-procentowy wzrost. Tak wynika ze wstępnych opinii branży. Każdy kto spędził w tym roku wakacje nad morzem lub w górach, nie mógł mieć wątpliwości, że Polacy polubili wakacje w kraju. Spadki mogą jednak nastąpić poza sezonem, a uratować dobry tegoroczny wynik, może tylko turysta weekendowy. Jakie są jego oczekiwania i kim jest?
Uciec na chwilę od wszystkiego i nie myśleć o niczym. Moje idealne miejsce
Człowiek ma chwilami wrażeniem, że się kończy. Bywa, że zbyt wiele mamy na głowie, za dużo chcemy na raz, inni oczekują od nas zbyt dużo. Takie czasy, nie ma co narzekać. Nie zmienia to faktu, że czasami zachodzi konieczność oderwania się od tego co tu i teraz – złapania dystansu do codzienności. Niekiedy nie wystarczy wypad za miasto. Niekiedy nie chcemy też zabierać ze sobą rodziny. Trzy samotne dni pozwalają pozbierać myśli i powrócić do życia w pełni sił. To nie jest najpełniejszy obraz turysty weekendowego, ale bez wątpienia przykład klienta mieszczącego się w tym pojęciu.
Wybrałem Rezydencję Prezydenta RP w Wiśle. Właściwie w rezydencji śpi Prezydent. Hotel z miejscami noclegowymi to tzw. Dolny Zamek. Ten nietypowy hotel położony jest 728 m n.p.m. w Beskidzie Śląskim. Z jego tarasów rozpościera się obłędny widok na góry, lasy i wodę. W dniu przyjazdu do Wisły, zastała mnie ulewa. Pomimo to, widok z mojego okna należał do jednych z najbardziej wyjątkowych jakie widziałem w polskich hotelach. Gdy dwa dni później, obudził mnie złoty wschód słońca, na zawsze dołączyłem do grupy wielkich fanów tego miejsca.
Musicie wiedzieć, że kompleks budynków należących do Rezydencji, jest właściwie ikoną polskiego designu i symbolem jedności narodowej. Był darem Ślązaków dla Prezydenta Mościckiego w latach międzywojennych. Jego styl przypomina mi najbardziej eleganckie hotele górskie na świecie. Klasa, którą ma w sobie to miejsce, przywodzi na myśl sam Hotel Bristol (co ciekawe, manager Dolnego Zamku pracowała wcześniej właśnie tam). W hotelu nie ma SPA, ani basenu. Jest za to niezwykły taras widokowy, sala bilardowa z palmami, w której goście przeważnie czytają książki i gazety oraz siłownia na świeżym powietrzu.
Doba hotelowa przekracza możliwości bywalców pensjonatów, ale dla klientów hotelowych, jest bez wątpienia bardzo atrakcyjna. Za 140 zł otrzymujemy świetnie wyposażony pokój z widokiem. Nie mogę nie wspomnieć o jednorazowych kapciach z napisem „Rezydencja Prezydenta RP”. Rozbawiły mnie do łez i bez wątpienia będą niebanalną pamiątką z tego miejsca. Większą mogą być tylko wspomnienia górskich spacerów i zapamiętanych widoków.
Gdyby polski urlop zaplanować jesienią
Turyści weekendowi są cenni o każdej porze roku. Jednak Ci, którzy odwiedzają kurorty poza sezonem należą do najcenniejszych. Na czym polega urlop? Z grubsza na odpoczywaniu, prawda? Utarło się, że latem do odpoczynku potrzebne są wysokie temperatury i słońce, a latem śnieg. A co z jesienią? Od niemal dziesięciu lat wyjeżdżam jesienią (wyjeżdżam też latem) i powiem Wam, że to wtedy Polska jest najpiękniejsza. Choć czasami brzeg morza zwiedzamy w marynarce lub kurtce, to jesienne słońce nie ma sobie równych. W dodatku poza sezonem wszędzie jest spokojniej, nie stoi się w kolejkach, nie ma problemów z parkowaniem, a ceny są dużo atrakcyjniejsze.
Tylko jak przekonać do takiego urlopu Polaków? Naszym zadaniem jest wymyślenie sposobu na spędzenie wolnego czasu za naszych klientów. Jasne, że wielu da się namówić na SPA albo wizytę w hotelowym basenie. Warto jednak zrobić coś więcej, nie inwestując w to zbyt wiele pieniędzy. Tutaj liczy się kreatywność i dostrzeżenie realnych pragnień klienta miasta i klienta hotelu.
Jakiś czas temu organizowałem event, który pomógł mi dostrzec, że luksusem są dziś rzeczy proste. W centrum miasta, w parku, rozstawiliśmy leżaki plażowe (promowały producenta mleka). Było lato, a nasze krzesła lekko schowaliśmy pod drzewami, dzięki czemu oferowały odpoczynek w cieniu. I wiecie co? To był wielki frekwencyjny sukces. Przechodnie na potęgę chcieli tam spędzać czas. Po prostu leżeć na trawie, patrzeć w pogodne niebo i bujające się na wietrze konary drzew. Odchodząc z naszej „zielonej plaży” wielokrotnie powtarzali: „Już dawno się tak nie zrelaksowaliśmy. Dziękujemy". A przecież to były tylko leżaki, trawa i... nic więcej. Wyobraźcie sobie taką plażę przy hotelu. Wybierzmy najmniej atrakcyjny moment dnia – późny wieczór. Rozdajemy gościom leżaki plażowe, ciepłe koce i oferujemy aromatyczne herbaty. Ludzie po prostu leżą obok siebie i obserwują niebo. Proste? Oczywiście to mocno hipotetyczny przykład, ale pokazuje pewien kierunek myślenia. Jeśli to „wieczorne leżakowanie” odpowiednio nazwiemy, pokażemy gościom w wysublimowany sposób, może się okazać dla nich ciekawą propozycją. Może kogoś dodatkowo zachęci możliwość słuchania na słuchawkach muzyki z opcją wyboru gatunku np. jazzu lub muzyki klasycznej. Jak wspomniałem, to tylko przykład.
Miejscowości na potęgę uruchamiają szlaki tematyczne. Dawniej dotyczyły zabytków, dzisiaj możemy popuścić wodze wyobraźni nieco mocniej. Jednego turystę zainteresuje szlak architektury modernistycznej, innego szlak filmowy - możliwość obejrzenia miejsc znanych z kultowych polskich seriali i filmów. Jakiś czas temu oglądałem strategię marketingową nowego, eleganckiego hotelu w Białowieży. Wiecie co zaproponowali gościom? Wieczorne wędrówki po lesie w poszukiwaniu wilków. Tylko organizatorzy wiedzieli jak bardzo bezpieczny i przewidywalny jest ich pomysł. Przede wszystkim zwiedzaniu lasu nadali zupełnie nowy, ekscytujący wymiar. Na pewno wiele osób sporo zapłaciłoby za taką możliwość. Znam hotel położony w pięknym lesie, który proponuje rodzinne warsztaty stolarskie lub oglądanie lasu ze szczytu jednego z drzew.
Powinniśmy dostrzegać prawdziwe pragnienia naszych gości. Warto niekiedy złamać coś co nazwałbym... „konwencją”. Niech przekonującym przykładem będzie to ile młodych ludzi organizuje dziś nocne spotkania na polach – kilometry od miasta – aby oglądać i fotografować wspólnie spadające gwiazdy. Rezygnują z tabletów, imprez i całej kolorowej oferty miasta, aby obserwować zjawisko, które ich intryguje.
Brakuje oferty dla osób podróżujących samotnie
Rodzinne pakiety to w hotelach i ofercie turystycznej miast standard. Ciężko jednak dostrzec pomysł na przyjęcie gościa, który podróżuje sam i jest turystą weekendowym. W mojej opinii obywatele wielkich miast coraz częściej będą mieli potrzebę samotnych wyjazdów. Co drugi coach i niemal każda książka o samorozwoju nawołuje: „Znajdź siebie na nowo.”. To nowa forma wyzwolenia siebie w świecie korporacji. Można podejrzewać, że liczba samotnie podróżujących będzie rosnąć. To wcale nie muszą być osoby samotne. Po prostu poszukują chwili samotności. „Samotności” nie musi oznaczać wcale bycia samym, a chwilowy odpoczynek od codziennego otoczenia i ludzi, których znają.
To nieprawda, że urlop musi być wolny od pracy
To nie prawda, że wszyscy pragniemy urlopu wolnego od pracy. Właśnie to przekonanie wielu potencjalnych weekendowych turystów powstrzymuje od oderwania się na kilka dni od pracy i wyjazdu za miasto. Wi-fi jest dziś nawet w małych pensjonatach i pamiętających komunizm sanatoriach. Jeśli przed śniadaniem i po kolacji odpowiemy na kilka e-maili, nic złego się nie stanie. Oczywiście wyjazd służy relaksowi, ale jeśli praca jest naszą pasją, naszym światem... będziemy czuć komfort mogąc poświęcić jej kilka chwil. Dlatego ważne wydaje się, aby hotele oferowały klientom strefy ciszy - wolne od restauracyjnych rozmów, zabaw dzieci czy odgłosów telefonów komórkowych. Jednym to miejsce posłuży do stworzenia na kilkadziesiąt minut własnego biura, inni będą mogli tu przeczytać książkę. Co więcej, nikt nie będzie musiał prosić przyjaciół i bliskich o chwilę tylko dla siebie. Po prostu wejście do takiego pomieszczenia jest wówczas obietnicą spokoju. Dzieci zwyczajnie nie będą chciały spędzać tam wolnego czasu, gdy dowiedzą się jak bardzo jest tam „nudno”. Klientom nie będą też przeszkadzać inni goście. Warto zauważyć, że dzięki takiemu rozwiązaniu turysta nie musi zamieniać pokoju hotelowego w biuro. Dla naszej równowagi i odpoczynku niezwykle ważne jest, aby przestrzeń, w której przebywamy, miała z góry określoną funkcję. Inaczej z relaksu nici.
Turysta weekendowy – kim jest?
ARC Rynek i Media przebadał w tym roku preferencje turystyczne Polaków. 6% z nas (osoby dorosłe) to turyści weekendowi. Swoje wyjazdy ponad połowa obywateli planuje z miesięcznym wyprzedzeniem. Wspieramy się przeważnie Internetem. Nie bez znaczenia są dla nas także rekomendacje znajomych.
Zgodnie z danymi GUS turysta weekendowy to osoba w wieku 25-49 lat, posiadająca jedno lub dwoje dzieci na utrzymaniu. Najczęściej turyści weekendowi to osoby z wyższym wykształceniem, mieszkający w miastach. Podróże weekendowe odbywają samochodem, turyści najczęściej jeżdżą do innych miast lub w ciche zakątki poza miastem, zazwyczaj w Polsce. Odległość celu turystycznego na weekend to maksymalnie 3 godziny drogi. Województwa najczęściej wybierane przez turystów weekendowych jako cel podróży to: małopolskie, mazowieckie oraz pomorskie – podają autorzy badania.
Jesteśmy coraz zamożniejsi i coraz bardziej mobilni. Rozwój polskiej kolei i lotnictwa, sprzyjają podróżom po kraju. Turystyka weekendowa jest ściśle powiązana ze stylem życia Polaków i bez wątpienia będzie zyskiwać na popularności z każdym rokiem. Pamiętajmy, że „weekendowa” nie oznacza w tym wypadku wyłącznie weekendu. To dowolnie wybrane w tygodniu dwa – trzy dni. Niemniej weekend jest tutaj najważniejszy, bo daje możliwość urlopu bez brania wolnych dni w pracy. Branża to widzi. Już teraz w województwie pomorskim, powstaje co roku średnio 10 nowych obiektów hotelowych. Booking.com po raz pierwszy zainwestował w Polsce w wielką telewizyjną kampanię reklamową.
Mamy mniej wolnego czasu, ale więcej pieniędzy. Chcemy spędzać czas wolny intensywniej. Możemy wydawać więcej, w krótkim czasie. Tylko dlatego sam byłem w stanie zapłacić za nocleg w hotelu. To co normalnie wydałbym w ciągu siedmiu czy dziesięciu dni, wydałem w trzy.
Według badań, które przytaczam, przed wybraniem destynacji przeglądamy średnio 25 stron internetowych. Gdy korzystamy ze smartphona, jest ich nawet 29. Warto zwrócić uwagę, że 20% z nas odwołuje wyjazd, a tylko 40% jedzie tam, gdzie wcześniej planowało. Mówiąc krótko, nasze wybory stają się coraz bardziej spontaniczne. Jesteśmy podatni na potrzebę chwili. Silny bodziec – zapewne w formie – artykułu lub innej formy rekomendacji, może zmienić nasz wybór. Hotele i pensjonaty, próbują ograniczyć to zjawisko, stosując kampanie remarketingowe (reklama podążająca za osobą, która już była na naszej stronie www).
Z punktu widzenia marketingu, powstaje pytanie jak przykuć uwagę klienta. Jak ją utrzymać? Wydaje się, że przede wszystkim trzeba znaleźć sposób, aby się wyróżnić. Miasta, regiony i miejsca noclegowe muszą nauczyć się ciekawie i niebanalnie o sobie opowiadać – tworzyć dobry storytelling. Ich obietnice muszą być pełne emocji, ale też gwarantować wywiązanie się z nich. W erze mediów społecznościowych wszystko łatwo sprawdzić i zweryfikować. To co może posłużyć klientowi za wartościową rekomendację, będzie miało swoje przełożenie na liczby odwiedzin i sprzedaż oferty.
Grzegorz Grzybek
Autor jest wydawcą portalu przedsiebiorczepodlasie.pl oraz bloga citybranding.natemat.pl