Wszystko można osiągnąć, bez względu na przeciwności
Olga Mecking, blogerka mieszkajaca w Holandii, przybliża Brytyjczykom pozytywną stronę pewnej polskiej cechy narodowej, która dotąd uważana była za charakterystyczną wadę. Przyjęło się ją raczej ukrywać, niż się z nią afiszować. Jak dotąd.
„Jakoś to będzie”. Filozofia życia typowa dla stanów bezsilności. Z czego wynikającej? Polakom tego tłumaczyć nie trzeba. Zwłaszcza tym starszym. Młode pokolenie może rozumieć wprost przeciwnie to bezradne westchnienie i zdanie się z nadzieją na to, co los przyniesie. Dzisiejsze „jakoś to będzie” tchnie optymizmem, szczęściem i twórczą życiową fantazją. Inspiracje do takiego mentalnego przewartościowania daje, wydana staraniem oficyny Znak, zbiorowa praca pod wieloznacznym tytułem „Jakoś to będzie. Szczęście po polsku”.
Człowiek bez grosza inaczej pojmuje wartość pieniędzy niż finansista milioner
Autorka BBC Travel szuka komunikatywnego, dla czytelników z zamożnych krajów Europy, klucza do rozumienia polskiej mentalności. Jak wiadomo, uchodzi to za równie beznadziejne, jak próba wyjaśnienia przez Anglika frajdy gry w krykieta. „Jakoś to będzie. Szczęście po polsku” jest jednak hasłem, które ma szansę trafić do wyobraźni cudzoziemcom.
Szczęście rozumiane po polsku, nie musi być tożsame ze szczęściem definiowanym przez majętne, stabilne politycznie społeczności Danii, Holandii i Szwecji. Polska przez ostatnie lata transformacji szuka swojej drogi rozwoju. Pomysł adaptacji na polski grunt skandynawskiego modelu organizacji społecznej był z gruntu nierealistyczny. Człowiek bez grosza inaczej pojmuje wartość pieniędzy niż finansista-milioner. Położona między Niemcami a Rosją Polska, zawsze zbierała cięgi. Polacy pomimo traumatycznych doświadczeń historycznych pozostają jednak optymistami. Działają, zamiast siedzieć i mieć nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. Nie obawiają się ryzyka i konsekwencji. Dążą śmiało do niemożliwego, z niezachwianą pewnością, że osiągnąć można wszystko, bez względu na przeszkody, które napotykają po drodze – przytacza blogerka pogląd jednej z współautorek nowej interpretacji starej frazy. Przykładem postawy pełnej inwencji i kreatywności są wyjazdy za granicę w poszukiwaniu lepszego życia. Poza ojczyzną mieszka około 20 mln Polaków, prawie połowa ludności kraju. Na wyspach brytyjskich stanowią najliczebniejszą grupę przybyszów, równie zauważalnie liczną za oceanem, w Nowym Yorku i Chicago.
Stymulujący niepokój wynikający z niezadowolenia z własnego status quo
Ulubionym przykładem blogerki nowego rozumienia starej filozoficznej śpiewki, jest jak przyznaje się czytelnikom BBC Travel, sztuczna palma na rondzie Charles’a de Gaulle’a w Warszawie nazywana „Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich”. Pomysł bydgoszczanki, Joanny Rajkowskiej, skierowany do władz Warszawy, był z gruntu irracjonalny. Ustawienie na rondzie Charles’a de Gaulle’a plastikowego drzewa, wzorowanego na typowym dla klimatu ciepłego i tropikalnego. Wokół szare mury. Artystyczną ideę krytykowali warszawiacy, urzędnicy stołecznego ratusza zżymali się na wysokie koszty konserwacji ulicznej instalacji. Mimo przeszkód, zgodnie z filozofią „Jakoś to będzie”, artystka dopięła swego. Palma stoi, i jest jednym z symboli miasta.
Willy Olins, brytyjski ekspert marek krajowych, pracujący przed laty nad zdefiniowaniem marki Polska, pisał w 2006 roku w artykule dla Oxford's Said Business School, że Polska czerpie swoją osobowość, potęgę i wieczny ruch z bogactwa pozornie przeciwstawnych cech. Przeciwieństwa tworzą coś, co Olins nazywał „twórczym napięciem”. Niepokój wynikający z niezadowolenia z własnego status quo i hałaśliwość, która jest zawsze stymulująca i często zadziwiająca. To dlatego Polska nieustannie się zmienia i ewoluuje, czasem burzliwie, twierdzał Olins. Choć sami Polacy potraktowali ówczesne diagnozy swojego narodowego charakteru z lekkim przymrużeniem oka, blogerka patrząca z dystansu mieszkanki innej części Europy, jest skłonna przyznać tym tezom rację. Dzieli się z czytelnikami BCC Travel swoimi refleksjami z lat, gdy mieszkała w Warszawie i czuła jej nerw. „Turyści mogą określać miasto jako szare i brzydkie, ale ono zawsze pulsuje energią. Energia ta rozgrywa się w bardzo gorących dyskusjach, z których słyną Polacy, szczególnie w trudnych tematach, takich jak polityka”, zwierza się Olga Mecking. Taką postawą tłumaczy odruch sprzeciwu, jaki kieruje Polakami, gdy czują, że narzuca się im cudzą wolę. Protest wynikający z tego stanu ducha, zapoczątkował ruch Solidarności w sierpniu 1980. Przeciwstawianie się jest kluczową częścią polskiej mentalności, i filozofii „Jakoś to będzie”, ponieważ wymaga pasji, zdolności do działania w sytuacjach kryzysowych i przekonania, że wszystko można osiągnąć, bez względu na przeciwności.
Beata Chomątowska, pisarka i dziennikarka, współautorka książki „Jakoś to będzie. Szczęście po polsku”, w rozmowie z Olgą Mecking, stwierdza z przekonaniem, że „Jesteśmy zaradni w sytuacjach, gdy systemy zawodzą. Możemy zrobić coś z kawałka sznurka”. W innym miejscu powtarza, że „Duńczycy mają przepis na szczęście, ukryty w słowie „hygge”, Japończycy „ikigai”. Polacy też mają swój sposób. Hasło „jakoś to będzie”. Nie oznacza ono „bylejakości”. To raczej zaradność, ułańska fantazja. Mamy wiarę, że cokolwiek nas czeka, będzie dobrze – twierdzi nie bez racji Chomątowska.
To zawsze jest trochę przygody
Kogo zachęca ten rodzaj narodowej samooceny, zapewne sięgnie po książkę wydawnictwa Znak. Przytoczmy jeszcze jedno z przesłania autorów. „Jesteśmy szczęśliwi na przekór modom, autorytetom i przeciwnościom losu. Wierzymy w rodzinę i tradycję, ważne jest dla nas życie duchowe. Ale lubimy też być zadziorni, a dzięki naszej ułańskiej fantazji niemożliwe staje się możliwe. W ciężkich czasach ratuje nas sarkastyczne poczucie humoru, a nade wszystko niezachwiana wiara, że ze wszystkimi trudnościami sobie poradzimy. To nasza filozofia: JAKOŚ TO BĘDZIE. Dzięki niej potrafimy przenosić góry”. Gdyby dla kogoś brzmiało to zbyt górnolotnie, tekst Olgi Mecking kończy stonowana, przyjazna refleksja Daniela Lisa, innego współautora książki. „Jakoś to będzie” nie wymaga traumatycznych przeżyć. W naszym codziennym życiu może to po prostu oznaczać zrobienie czegoś niezwykłego. Wykonywanie nietypowej trasy. Jedziesz do innego miasta, nie wiedząc, gdzie nocować. To zawsze jest trochę przygody”.