Apel o placówki „it”
Muzea na wolnym powietrzu a współpraca regionalna

W potocznym użyciu muzea te nazywane bywają bardzo często skansenami. - Nie jest to nazwa poprawna, a jej stosowanie nie jest nawet z godne z prawem – mówi Teresa Lasowa, dyrektor najstarszego w Polsce muzeum na wolnym powietrzu we Wdzydzach Kiszewskich, a jednocześnie członek zarządu Europejskiego Związku Muzeów na Wolnym Powietrzu i prezes polskiego stowarzyszenia tych osobliwych muzeów.
Nazwa skansen – przypomina rozmówczyni – jest zastrzeżona dla najstarszego na świecie obiektu tego rodzaju, położonego w Sztokholmie. Proponuje więc inne nazwy: park etnograficzny, muzeum na wolnym powietrzu, muzeum ludowe lub po prostu – muzeum.
Stowarzyszenie, kierowane przez Teresę Lasową, zabiega o wzajemną promocję, szkolenia i wymianę doświadczeń, wydało m.in. mapę rozmieszczenia parków etnograficznych w Polsce, systematycznie redaguje własny biuletyn, udziela też merytorycznej pomocy, zwłaszcza obiektom nowym. Rozmówczyni widzi szereg usterek w polityce lokalnej, nie zawsze sprzyjającej muzeom na wolnym powietrzu, które rządzą się zupełnie innymi prawami niż inne muzea. Wiele obiektów jest jej zdaniem nie doinwestowanych. Bywa, że – zwłaszcza samorządy powiatów źle sprawują nadzór nad tymi obiektami, co wynika często z niedostatku środków. Także decyzje kadrowe są nie zawsze właściwe, spotyka się na niektórych stanowiskach kierowniczych osoby o niepełnych kompetencjach.
Nad Jeziorem Wdzydzkim
Rozmówczyni w pełni docenia konieczność współpracy zarządców parków etnograficznych z regionalnymi i lokalnymi organizacjami turystycznymi, stowarzyszeniami (m.in. PTTK) oraz centrami i punktami „it”. Jej zdaniem współpraca ta mogłaby przysporzyć wielu korzyści obu stronom. Przyznaje, że w kierowanym przez nią parku etnograficznym nie ma punktu „it”, którego zresztą brakuje w tej całej pięknej miejscowości, w której tradycje turystyki sięgają początków ubiegłego stulecia. Choć więc punkt „it” tutaj formalnie nie istnieje, to jednak na co dzień udziela się turystom licznych informacji, nie tylko dotyczących samego muzeum, ale także regionu, którego kulturę przedstawia przecież to muzeum. Rozmówczyni osobiście dba
o asortyment różnorodnych pamiątek, które sprzedawane w muzeum muszą reprezentować jak najwyższy poziom. W muzealnym punkcie sprzedaży kolportowane są tylko te publikacje, których treść jest akceptowana przez kierownictwo obiektu. Pojawiające się coraz częściej na rynku publikacje (w tym mapy) z licznymi błędami rzeczowymi nie są tutaj oferowane.
W opinii dyrektor T. Lasowej rolę punktu „it” mogłaby spełniać t.zw. wystawa wstępna informująca ogólnie o regionie. Muzeum natomiast pomaga w weryfikacji informacji niezbędnych mediom i wydawcom literatury turystycznej, jednak nie wszyscy wydawcy zwracają się w tej sprawie. Materiały informacyjne o parku etnograficznym przekazywane są do centrum „it” przy Urzędzie Miejskim w Kościerzynie. Jednak placówka ta wzbudziła mieszane uczucia wśród tutejszej społeczności, ponieważ uszczupliła powierzchnię biblioteki. Rozmówczyni stwierdza, że – mimo wielu wysiłków - nie udała się współpraca ze stowarzyszeniami agroturystycznymi w powiecie kościerskim; łatwiej o nią w powiecie kartuskim, dysponującym liczniejszą bazą. Bardzo jest trudna współpraca z Wdzydzkim Parkiem Krajobrazowym, który – jak się wydaje powinien – być naturalnym sojusznikiem muzeum.
Muzeum we Wdzydzach należy do Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej i bardzo sobie chwali współpracę z dyrektorem Wojciechem Kreftem w zakresie przepływu informacji, udziału w szkoleniach i targach turystycznych.
Zastanawiamy się wspólnie z Teresą Lasową nad szansą tworzenia punktów „it” w muzeach etnograficznych, które są przecież swoistymi ambasadorami regionów, często miejscem pierwszego kontaktu z nimi. Parki etnograficzne służą turystyce edukacyjnej, krajoznawczej, bywają celem wyjazdów rekreacyjnych rodzin, miejscem ciekawych imprez.... - Punkty „it” w naszych muzeach powinny istnieć – stwierdza T. Lasowa. - Ale potrzebne są do spełnienia liczne warunki, gdyż takie działania – firmowane przez muzea – musza być zawsze profesjonalne. Potrzeba więc wyspecjalizowanej, wykwalifikowanej kadry, systemu szkoleń, zapewnienia właściwego miejsca. Niemożność spełnienia tych warunków utrudnia np. udział w targach turystycznych.
Nasza rozmowa okazuje się być inspirującą. W muzeum trwa właśnie rekonstrukcja karczmy z Rumii. - Tutaj znajdzie się baza noclegowa i gastronomiczna oraz być może punkt „it” – dodaje rozmówczyni.
W grodzie Kopernika
- poprzednia
- następna »»