Gdynia - 90 lat modernistycznej ikony Polski. Symbolu polskich aspiracji
Gdyby Gdynia była człowiekiem, nikt nie oparłby się nie tylko jej urodzie, ale też inteligencji i osobowości. Gdyby Gdynia była człowiekiem, mógłbym ją nazwać autorytetem. Nie tylko dla miast. Również dla ludzi. Całe jej dotychczasowe 90-letnie życie to historia łącząca pracowitość, wizję, determinację, mądrość i pragnienie bycia w czymś dobrym. Tak, wizja to słowo klucz, które doskonale określa to inspirujące, pełne aspiracji miasto.
W corocznym badaniu „Diagnoza Społeczna” gdynianie już trzy razy powiedzieli „lubimy Gdynię”. Właściwie mówią to, co roku, ale trzy razy ich poziom akceptacji dla miasta był największy spośród wszystkich metropolii w kraju. Z tym miastem mam kilka rodzajów skojarzeń. Przede wszystkim turystyczne: wakacje nad morzem, promy wycieczkowe, InfoBox – nowoczesne centrum informacji (często nazywane „miejskim obserwatorium zmian”) i taras widokowy, architektoniczne: wizja nowego, nowoczesnego centrum miasta, centrum biznesowe Waterfront, ogromny wieżowiec Sea Towers nad brzegiem morza, pierwszy podwodny hotel na świecie i obłędny modernizm, historyczne: polska emigracja, Muzeum Polskiej Emigracji, dwudziestolecie międzywojenne, rozrywkowe: Open’er Festival, kulturalne: Gdyńskie Centrum Filmowe i Festiwal Filmowy w Gdyni, gospodarcze: odradzający się przemysł stoczniowy, wielkie kontenerowce, internetowe: See Bloggers - największe blogowe wydarzenie w Polsce, na którym spotykają się setki opiniotwórczych Polaków. I to nie koniec, bo pamiętam, że moje miasto przegrało kiedyś z Gdynią, która jako pierwsza znalazła się na planszówce Monopoly. Tutaj odkryłem także gdyńską wersję Centrum Nauki Kopernik o nazwie Experyment. Kiedyś miałem też okazję rozmawiać z panią wiceprezydent Gdyni o miejskim programie dla dzieci, który zaimponował mi swoim rozmachem, zrozumieniem swoich czasów i wizjonerstwem. Otóż wiele lat temu w mieście ruszył program przeciwdziałaniu otyłości dla dzieci i młodzieży. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie bezpłatne treningi z trenerami na siłowni, porady dietetyczne dla rodziców, kucharek w szkolnych stołówkach i stałe konsultacje psychologów. Wymieniam to wszystko, aby pokazać jak dobrze wymyślonym miastem jest Gdynia. Jak ciekawym, mądrym i inspirującym miejscem jest nie tylko dla mieszkańców. To miasto jest wręcz stworzone dla turystów.
Stąd widać było cały świat – Muzeum Emigracji na ul. Polska 1 w Gdyni
Morze się Miastu Gdynia przydarzyło i bardzo na tym skorzystało. A może to Gdynia przydarzyła się morzu? Dzień, w którym przyszła na świat, był bardzo szczęśliwy dla Polaków. Świętowali wolność. Nowe miasto, a właściwie nowy port, miał być tego symbolem. Symboli w Gdyni nie brakuje. Wystarczy spojrzeć na architekturę. Modernistyczne śródmieście jest jednym z nielicznych na świecie. W swoich czasach bardzo nowoczesne, miało symbolizować nowoczesne Państwo. Całe lata dwudzieste pełne są dla naszego kraju pozytywnej energii do tworzenia i budowania. W Gdyni można było taką energię wówczas poczuć bardzo wyraźnie. Od momentu, gdy do gdyńskiego portu przypłynął pierwszy pasażerski prom, miasto stało się polskim oknem na świat. W czasach bez mass mediów, nic nie oddziaływało na ludzką wyobraźnię bardziej niż pragnienie podróży i relacje z wojaży. Stąd Polacy licznie wyruszyli w poszukiwaniu lepszego świata, nowego domu i pracy. To oni tworzyli takie miasta jak Chicago. Po wielu latach – gdy Polska była już wolnym krajem – miasto na nowo zaczęło zmierzać drogą aspiracji - pełną pozbawionych kompleksów marzeń.
W 1930 roku rusza pierwsza regularna linia morska Gdynia-Nowy Jork. Tysiące Polaków korzystają z okazji, aby zmienić losy swoje i swoich bliskich. Ten moment już na zawsze ukształtuje nasz kraj i wpłynie na dalsze jego losy. Po wstąpieniu do Unii Europejskiej doświadczenie emigracji staje się dla nas ponownie bardzo aktualne. Niemniej ze względu na dzisiejszą łatwość przemieszczania się (loty samolotem) jest zupełnie inne niż to sprzed lat. Wówczas wielu rodaków pragnęło zapisać swoją Polskę w pamięci następnych pokoleń. Wiedzieli, że mogą jej już nigdy nie zobaczyć.
Szacuje się, że obecnie na całym świecie żyje ponad 20 milionów ludzi polskiego pochodzenia. Dawny modernistyczny Dworzec Morski w Gdyni, jest dzisiaj siedzibą jedynego w kraju interaktywnego muzeum, opowiadającego o losach polskich emigrantów. To właśnie stąd przed laty wypływały transatlantyki. Instytucja jest swoistym pomnikiem emigranckiej społeczności i oddaniem hołdu dla osiągnięć zarówno wybitnych jednostek jak i całych ciężko pracujących pokoleń.
Tzw. BIG IDEA dla marki naszego kraju brzmi „Creative Tension”. Zrozumienie „twórczej przekory” Polaków zdaje się być niemożliwe, bez zrozumienia naszego pragnienia wolności i walki o niepodległość kraju. Fascynująca historia polskiej emigracji, jest bez wątpienia ważnym elementem naszej narodowej tożsamości. Muzeum Emigracji warto odwiedzić także dla jego modernistycznej architektury, która wyjątkowo wpisuje się w otaczający ją krajobraz - wypełniony stoczniowymi dźwigami i widokiem na Bałtyk.
Open’er Festival – wyjątkowy hołd dla polskiej wolności
Podejrzewam, że większość polskich rodziców choć raz w życiu rozmawiało ze swoimi dziećmi o Open’er Festival – jednym z największych festiwali muzycznych w Europie. Wszystkie dzieciaki, chcą tam być, choć raz w życiu. Wśród występujących na gdyńskiej scenie gwiazd byli m.in. Prince, Coldplay, Snoop Doog czy Red Hot Chili Peppers. Międzynarodowi artyści przyciągają do miasta rzesze swoich fanów. W 2016 roku było ich ponad sto tysięcy. I tak miasto, które marzyło, aby wyruszyć w podróż i poznać świat, staje się na kilka dni „centrum świata”. Open’er jest wielkim świętem muzyki dla tysięcy ludzi z różnych krajów. To także wielkie święto wolności – tutaj nie ma granic, narodowości i różnic. To okazja, aby odnaleźć w sobie wszystko to, co ludzi łączy. Port w Gdyni staje się na kilka dni wymarzonym celem podróży obywateli krajów, do których kiedyś zmierzał „wypełniony” nadziejami polski transatlantyk.
Impreza jest też silnym narzędziem city brandingu. Turystyka festiwalowa czy kongresowa przyciąga do miast wartościowych turystów np. potencjalnych studentów lub inwestorów. Przede wszystkim konsumentów o zasobnych portfelach, którzy są w stanie wydać tutaj konkretne pieniądze – doraźnie, ale też długofalowo. Dodatkowo jest naturalną i mądrą formą opowiedzenia o mieście dla pokoleń urodzonych po 89 roku – wiodącej grupy widzów. Takie wydarzenie posługuje się zrozumiałym dla młodych ludzi językiem. Najważniejsze, że przykuwa uwagę i jest celem ich turystycznych destynacji. Gdy znajdą się na miejscu – pod wpływem tego, co zobaczą – zadadzą sobie na pewno wiele pytań i znajdą wiele ciekawych odpowiedzi.
Gdynia – tygrys z konkretną wizją przyszłości
Tajwan, Korea Południowa, Hongkong i Singapur – te cztery kraje przez wiele lat określało się mianem „azjatyckich tygrysów”, ze względu na ich niebywale szybki rozwój gospodarczy oraz wizję przyszłości. Zdaje się, że w polskich realiach to m.in. Gdynia zasługuje na miano „tygrysa”. Jeśli na kogoś nie działają konkretne liczby, to bez wątpienia moc przekonywania będzie miał obraz. Gdy nad brzegiem gdyńskiego Bałtyku, powstawał ekskluzywny wieżowiec Sea Towers (może właściwie drapacz chmur?) inwestycja wydawała się albo szalona, albo co najmniej bardzo odważna. Budynek to przede wszystkim eleganckie apartamenty z widokiem na morze. Ciężko było wówczas wyobrazić sobie jak bardzo za kilka lat wzrośnie liczba polskich milionerów, konsumpcja dóbr luksusowych czy popyt na wynajem apartamentów. A jednak inwestycja powstała i stała się nowym symbolem miasta. Dla wielu pewnie domem lub miejscem weekendowych spotkań. Nie trzeba wiele wyobraźni, aby uświadomić sobie, że Sea Towers przyciągnął wielu ludzi z pieniędzmi i stał się początkiem przekonującej opowieści o nowej Gdyni. Dzisiaj tuż obok powstało nowoczesne centrum biznesowe i hotel znanej międzynarodowej sieci. Jednak wizja architektoniczna tego miejsca jest znacznie bogatsza i zakłada powstanie czegoś co nazwałbym... nadmorskim biznesowym „city”.
Gdynia mogła być symbolem upadku przemysłu stoczniowego. Pomimo licznych problemów ten przemysł tam dzisiaj istnieje i zdaje się być kluczowy dla miasta. W wielu miejscowościach mówi się o rewitalizacji terenów postoczniowych. Tutaj biznes sam zbudował „nową stocznię”, odpowiadającą potrzebom XXI wieku. Co ciekawe, we wrześniu tego roku w ramach akcji „Odkrywamy Gdyńskie Stocznie” każdy mieszkaniec i turysta mógł sam przekonać się jak te – na co dzień niedostępne dla ludzkich oczu – miejsca, zmieniły swoje oblicze.
Gdynia to chyba jedyne polskie miasto, do którego mógłbym się przeprowadzić. To jedyne miejsce, w którym mógłbym być turystą do końca życia. Póki co, mam w planach odwiedzić je na weekend, bo bardzo lubię jesienne spacery nad polskim morzem. Was także do tego namawiam.
Grzegorz Grzybek
Autor jest wydawcą portalu przedsiebiorczepodlasie.pl oraz bloga citybranding.natemat.pl