Jak nas widzą Włosi
Bezpieczna, czysta, gościnna, pełna bezcennych zabytków i bogata intrygującymi dziejami – tak postrzegają nasz kraj włoscy touroperatorzy. Grupa pięciorga z nich odwiedziła Kraków i Warszawę tuż przed Świętami. Uczestniczyli w podróży studyjnej zorganizowanej przez Zagraniczny Ośrodek POT w Rzymie.
I choć akurat mróz ścisnął siarczysty, więc przybyszom z południa Europy z pewnością niełatwo było opuszczać ciepłe pomieszczenia hotelowe, to program realizowany był przez nich z ogromnym entuzjazmem i padały prośby o jego maksymalne rozszerzenie. Również w czasie wolnym, którego pozostawało już niewiele, uczestnicy wyjazdu starali się zobaczyć jak najwięcej na własną rękę. – Organizowaliśmy ten program aby pokazać atmosferę przedświąteczną w obu miastach – wyjaśniała Wioletta Kucner z rzymskiego ZOPOT. – Dlatego czekaliśmy na oficjalną inaugurację iluminacji w stolicy, stąd też termin, w jakim mogliśmy zorganizować wyjazd pozostawiał niewielką sferę „manewru”. Poza tym włoskie biura podróży nie pozwalają swoim pracownikom na przekraczające cztery dni wyjazdy służbowe, dlatego ta podróż studyjna objęła też weekend – tłumaczyła Wioletta Kucner.
Kraków zaskakuje pozytywnie
- Znajomi, którzy już gościli w Krakowie wspominali mi o jego architektonicznym pięknie, jednak nie spodziewałem się, że w tym mieście jest tyle do zobaczenia – mówił Luigi Lanotte, specjalista ds. handlowych agencji „A proposito di Viaggi” z miejscowości Trani w regionie Apulia. – Zachwyca bogactwo zabytkowych kościołów i kamienic, które nie tylko zostały doskonale odrestaurowane, ale utrzymywane są w bardzo dobrym stanie – dodał.
Program wizyty studyjnej w Krakowie przewidywał zwiedzenie z przewodnikiem Starego Miasta wraz z otwartym w 2010 r. szlakiem turystycznym „Śladem europejskiej tożsamości Krakowa”, będącym prawdziwym skarbcem wiedzy o przeszłości miasta. - Genialnie została pokazana średniowieczna historia Krakowa w interaktywnym muzeum pod Sukiennicami – zauważył Luigi Lanotte. – Fascynuje mnie historia właśnie tego okresu, więc straciłem tam poczucie czasu – dodał. Grupie podobał się też Kazimierz – niektórzy jej członkowie po raz pierwszy przekroczyli próg Synagogi żartując potem, że uczynili tak wzorem papy Wojtyly, jak Włosi określają Jana Pawła II.
- O Polsce wiedziałam dotąd bardzo niewiele, więc miło zaskoczyła mnie młodzieńcza, żywiołowa atmosfera Krakowa, jego małe, przytulne, zadbane lokaliki i restauracje, gdzie oferowane są gigantyczne porcje jedzenia – podkreślała Enza Tomasello z „Viaggio&Apprendo” z siedzibą główną w Reggio Calabria. – Jakkolwiek różni się od naszej, śródziemnomorskiej diety, to bardzo mi smakuje. To miła niespodzianka, gdyż po doświadczeniu z gulaszem w Pradze, myślałam, że polska kuchnia przypomina czeską i nieco się tego obawiałam. Tymczasem tak umiejętnie potraficie łączyć odmienne wydawałoby się smaki, że tworzą znakomitą dla podniebienia całość. Na przykład beza z bitą śmietaną i nadzieniem jabłkowym z dodatkiem cynamonu to poezja. Albo pierogi, które są bardziej sycące w stosunku do naszych tortelloni, lecz na myśl o nich ślinka mi cieknie. No i odkryłam wódkę, której dotąd nigdy nie chciałam nawet spróbować, bo nasza ma zbyt dużą zawartość alkoholu – porównywała Enza Tomasello. - A ten saksofonista przed kościołem Mariackim grający nocą? – wspominała z nostalgią Daniela Lissandri z Boscolo Tours z Padwy. – To miasto z niepowtarzalnym klimatem, po którym można chodzić o każdej porze – dodała. Nagranie z saksofonistą pojawiło się na stronie FB Danieli i mogłoby stanowić dobrą reklamę „Cracow by night”.
Miasto z soli
Po poranku w Krakowie, który stanowił pierwszy punkt programu wizyty, grupa pojechała do Kopalni Soli Wieliczka - Czytając o niej w materiałach informacyjnych byłem przekonany, że jest to niewielkich rozmiarów pomieszczenie pod ziemią i w sumie średnio atrakcyjne, tymczasem Wieliczka to prawdziwe miasto z soli i tak się ją powinno reklamować – sugerował Marino Keller Bard, menadżer z agencji „Viaggidesign” w Wenecji. – Olbrzymia jest ta kopalnia – dorzucił Luigi Lanotte. – W dodatku bardzo dobrze został zorganizowany ruch grup turystów pod ziemią. Przecież jest ich multum, a jednak prowadzone są w tak umiejętny sposób, aby ich ścieżki się nie przecinały i jedni drugim nie przeszkadzali. Poza tym kopalnia wyraźnie inwestuje to, co zarobi nie tylko w samo utrzymanie tras, ale ich poszerzanie i dołączanie nowych atrakcji, jak kolejka poruszająca się po torach – dodał. – Myślę, że noc w kopalni, którą tu można spędzić skusi niejednego mojego klienta – chwalił Marino Keller Bard.
Warszawa nocą
Stolicę grupa zwiedzała w dwóch odsłonach – przed zachodem słońca i po zmroku oraz następnego dnia rano. Za pierwszym razem przewodniczka przeszła z Włochami trasę od hotelu Marriott, poprzez Domy Centrum, Plac Powstańców Warszawy, Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście do Starego Miasta. - Co mnie najbardziej zaintrygowało w Warszawie, to, jak bardzo jej burzliwa historia wpłynęła na architekturę - wyznał Sabino Panegirico z Eurocomex w Bari. – W stolicy istnieją de facto obok siebie różne miasta: Stare Miasto, które w rzeczywistości nie jest takie wiekowe, a mimo to figuruje na liście UNESCO, Nowe Miasto, City, zabudowa z czasów Stalina, ale i z lat 60.-70. XX w. i one wszystkie się przecinają – dodał. – Bardzo ciekawie i profesjonalnie wyjaśniała nam to przewodniczka – wtrąciła Daniela Lissandri.
– Zresztą również przewodniczki w Krakowie i Wieliczce były bardzo dobre. I wszystkie biegle posługiwały się włoskim, czego się nie spodziewałam, bo o to, o komunikowanie w obcych językach też pytają moi klienci. Poza tym też bardzo zorganizowane, dzięki czemu w cztery godziny zwiedzania mieliśmy okazję sporo zobaczyć. To profesjonalistki umiejące dobrze dysponować czasem – oceniła Daniela. - Warszawa zdecydowanie bardziej jest przystrojona świątecznie niż Kraków, który moim zdaniem jest bardziej skupiony na swojej historyczności niż współczesności – spostrzegła Enza Tomasello, która podobnie jak pozostali członkowie grupy na Szlaku Królewskim robiła dziesiątki zdjęć iluminacji. Szczególne okrzyki zachwytu wzbudził Zamek Królewski „zasypany” wyświetlanymi na nim, niczym na ekranie śnieżynkami. Podobała się strzelająca przed nim w górę, zielona choinka, ale i drzewko w barwach narodowych przed Pałacem Prezydenckim. Wyświetlona na jego fasadzie data 13 grudnia 1981 była pretekstem do opowiedzenia o trudnych czasach stanu wojennego. Wszyscy też spróbowali na rynku Starego Miasta vin brulè czyli zaprawionego korzeniami wina z kociołka, które skutecznie rozgrzewało zarówno zmarznięte ręce, jak i przełyki.
Maria Curie jest Polką?
Ostatni dzień, a praktycznie jego połowa, bo po południu włoscy touroperatorzy odlatywali już do kraju, miała być do ich dyspozycji. Jednak grupie zależało na dokładniejszym poznaniu miasta, a przede wszystkim odwiedzeniu terenów dawnego getta – jest to bowiem tematyka szczególnie interesująca włoskich turystów. Niestety Muzeum Żydów Polskich Polin było akurat tego dnia, jak w każdy wtorek zamknięte. Mimo to zdecydowano się na kilkugodzinny spacer, zapoczątkowany pod pomnikiem Umschlagplatz, gdzie pytano o znaczenie samej nazwy. Włosi mogli wcześniej zobaczyć plac w filmie Romana Polańskiego „Pianista”. Kilka kroków dalej znajduje się miejsce rzadko pokazywane zagranicznym turystom, a mianowicie bunkier, w którym pod koniec powstania w getcie warszawskim ukryli się, a potem ponieśli samobójczą, honorową śmierć partyzanci Żydowskiej Organizacji Bojowej, w tym ich dowódca Mordechaj Anielewicz. – Dobrze, że ich ciał nie ekshumowano, przez co ten kopiec, na którym dziś stoimy jest niejako symbolem gehenny powstańców – zauważył Marino Keller Bard.
Grupa pokonała spacerem trasę pełną symboli, jak Pomnik Powstania Warszawskiego i znajdujący się niemal naprzeciwko właz do kanałów, którymi podczas walk przemieszczali się powstańcy i ludność stolicy. Na Nowym Mieście rozgrzewano się kawą w „Pożegnaniu z Afryką”, ale też zajrzano do restauracji Samson. – Kuchnia koszerna dla turysty skoncentrowanego na tematach żydowskich to kapitalna propozycja – zauważył Luigi Lanotte.
Nie zabrakło też niespodzianek. – Nie wiedziałam, że Maria Curie była Polką – przyznała Enza Tomasello, stojąc pod domem rodzinnym uczonej na Nowym Mieście, a potem fotografując się pod złotą figurą podwójnej noblistki, wieńczącej nadwiślańską skarpę u wylotu ul. Kościelnej. Rzeźbę autorstwa Bronisława Krzysztofa dwa lata temu odsłonili wspólnie prezydenci Bronisław Komorowski i Francis Hollande. Stąd rozciąga się panorama na praski brzeg, ale i widok na multimedialną fontannę, zimą niestety nieczynną. Przechadzka zakończyła się na Starym Mieście. - Warszawa to czyściusieńkie miasto, podobnie zresztą i Kraków – zauważyła Daniela Lissandri.
Hotele na medal
- Cieszę się, że mogłam zapoznać się z ofertą dwóch hoteli biura Jan-Pol z Krakowa, a zwłaszcza z trzygwiazdkowym „Wyspiańskim”, bo to będzie idealne miejsce dla grup szkolnych, które są naszym głównym klientem – podkreślała Enza Tomasello. – Pani Violetta Kucner z ZOPOT zabrała nas do wspaniałego hotelu butikowego Copernicus w Krakowie, a spaliśmy tam w Sheratonie. Mam wrażenie, że podczas gdy trzygwiazdkowe hotele w Londynie odpowiadają naszym jedno-dwugwiazdkowym, to polskie obiekty standardem opowiadają włoskim, co mnie bardzo cieszy ze względu na klienta, który nie będzie rozczarowany – dodała. W Warszawie grupa spała w Marriotcie, skąd ze Sky Baru na ostatnim piętrze podziwiała panoramę miasta nocą, ale też zajrzała do dwóch modelowych obiektów pięciogwiazdkowych – Bristolu na Trakcie Królewskim i butikowego Mamaison Le Regina na Nowym Mieście. - W świadomości moich klientów nadal pokutuje obraz Polski ubogiej, stąd są skłonni rezerwować noclegi w hotelach pięciogwiazdkowych, aby nie narazić się na jakiś dyskomfort – powiedziała Daniela Lissandri. – A potem, tak jak, ja przekonują się, że ten obraz nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, bo wszystkie hotele, jakie widziałam mogę z czystym sumieniem polecić. Tymczasem w Londynie poziom usług jest fatalny, a mimo to wszyscy tam jadą, to miasto każdy chce zobaczyć – dodała, podkreślając, że powinniśmy skoncentrować się na promocji wizerunku Polski, jaka jest teraz rzeczywiście: nowoczesnej, z dobrą bazą gastronomiczno-noclegową, atrakcjami dla każdego – również niepełnosprawnych, gdzie produkty wysokiej jakości można kupić taniej niż na zachodzie.
Będziemy promować Polskę
- Zważywszy na sytuację, jaką mamy teraz z uchodźcami, pierwsza rzecz, o którą pytają Włosi w biurze podróży to czy dany kierunek turystyczny nie wiąże się z ryzykiem dla zdrowia czy życia, a Polska jest bez wątpienia bezpiecznym krajem i tak ją będę swoim klientom rekomendować – zapewniał Marino Keller Bard. – Dowodem na to jest chociażby fakt, że dwie nasze panie, Daniela i Enza samotnie odkrywały Kraków o północy – nikt ich nie zaczepiał, wróciły rozentuzjazmowane. W niektórych miastach Włoch, jak Neapol, ale i na peryferiach Rzymu czy Mediolanu byłoby to niemożliwe – dodał.
- Po powrocie do Apulii zamierzam zgromadzić przedstawicieli naszych jedenastu punktów sprzedaży i zdać im relację z tej podróży studyjnej – obiecywał Luigi Lanotte. - Następnie skontaktujemy się z touroperatorami poznanymi w jej trakcie, aby nie tylko przygotowali ofertę standardową, czyli ograniczoną do Warszawy, Krakowa, Oświęcimia i Wieliczki, ale również propozycje alternatywne, jakimi nie dysponują inne, włoskie biura podróży. Wasi touroperatorzy zapewniali, że mogą nam przedstawić coś specjalnego, na życzenie. Myślałem na przykład o trasie szlakiem obiektów wojskowych: twierdz, bunkrów, fabryk uzbrojenia. Naturalnie podobne opcje wchodzą w grę w przypadku tych włoskich turystów, którzy już w Polsce niejednokrotnie byli – dodał.
– Również moje biuro interesują miejsca niezwykłe, niebanalne, więc decydując się na ten wyjazd prosiłem, aby w ramach programu obejmującego Warszawę i Kraków dołączyć propozycje, jakich zazwyczaj w takich klasycznych trasach trudno szukać – włączył się Sabino Panegirico. - W przyszłości zaś zamierzamy ofertę po Polsce wzbogacić właśnie o regiony i miasta czy obiekty nieznane naszym klientom. A tych, z tego co już zdążyłem się dowiedzieć jest wiele. Na przykład kopalnie – począwszy od Wieliczki poprzez kopalnie węgla, ale i srebra, złota. Innym pomysłem jest turystyka rowerowa, bo w Polsce powstało wiele ciekawych tras dla amatorów dwóch kółek – dodał.
- Mamy dużo pytań o wyjazdy połączone z oglądaniem jarmarków świątecznych, więc do tej pory „z automatu” proponowaliśmy nasze Trentino, gdyż nie wiedzieliśmy, że są one organizowane w różnych miastach w Polsce – mówiła Enza Tomasello. – Teraz możemy mieć kontrpropozycję nad Wisłą, bo widziałam taki jarmark na Starym Mieście i nawet próbowałam grillowanego oscypka z konfiturą. Jest pyszny! Będę rekomendować wyjazdy do Polski realizowane przez tutejsze biura, bo jak mogliśmy się przekonać sami ich organizacja jest perfekcyjna, a to jest czynnik decydujący co najmniej w połowie o sukcesie danej imprezy. Za dwa lata natomiast przyjadę tutaj własnym samochodem i odbędę prywatny tour po Polsce, bo na to zasługuje – obiecywała.
- Podobnie jak pozostali uczestnicy tego wyjazdu, po raz pierwszy gościłam w Polsce, lecz w przeciwieństwie do nich, ofertę z waszego kraju już sprzedaję klientom indywidualnym i w tym roku cieszyła się ogromnym powodzeniem – opowiadała Daniela Lissandri. – Przede wszystkim Kraków, Wieliczka i Oświęcim, natomiast mniej osób chciało przyjechać do Warszawy. Współpracuję też z lokalnym touroperatorem, dzięki któremu wysyłam grupy na północ Polski, do Gdańska. Pozostaje jednak pytanie, czy tamtejsza infrastruktura drogowa jest na tyle dobra, aby te rejony zaproponować indywidualnym entuzjastom waszego kraju. Tak jak Zamość, o którym dowiedziałam się, że powstał na wzór mojej Padwy – pytała Lissandri.
Cenni partnerzy
- Przy organizacji wyjazdu ZOPOT współpracował z Urzędem Miasta Krakowa, który załatwił nam transfery z lotniska do hotelu, zwiedzanie miasta z przewodnikiem i obiad, Małopolską Organizacją Turystyczną, dzięki której pojechaliśmy do Wieliczki, ale już bilety zafundowała nam kopalnia, natomiast obiad „Pod wielką solą” Ivotrans – wymieniała Wioletta Kucner. – W Warszawie obiad w „Smakach Warszawy” zjedliśmy dzięki uprzejmości Poland Tour, zaś przewodnika po stolicy i kolację w restauracji Literatka zapewnił Holiday Travel – dodała. Bilety na Modlin Bus wykupiła uczestnikom Warszawska Organizacja Turystyczna, ale transport na lotnisko w dwóch grupach zaproponował też Furnel Travel. Nieoficjalne „laurki” wystawiane przez uczestników wyjazdu studyjnego na Facebooku pokazują, że zarówno jego program, jak i realizacja rzeczywiście się podobały.
Anna Kłossowska