Kulinarny EDEN jest w Śląskim
Finaliści tegorocznego i laureaci poprzednich edycji konkursu na Najlepszą Destynację Europejską EDEN 2015 spotkali się w podróży studyjnej na Szlaku Kulinarnym „Śląskie Smaki” - zdobywcy pierwszego miejsca. Mogli dzięki temu dowiedzieć się z pierwszej ręki co zrobić by ich projekty też nabrały smaku. I stały się skutecznym narzędziem w generowaniu ruchu turystycznego.
Konkurs ma na celu promocję europejskich destynacji, rozwój zrównoważonej turystyki i przekierowanie ruchu turystycznego do obszarów atrakcyjnych, ale mniej znanych i promowanych. W tegorocznej edycji nagradzane były miejsca mogące pochwalić się ciekawą ofertą kulinarną.
Zgłoszono 25 projektów z 14 województw. Mogły nimi być szlaki kulinarne, oferty regionów, restauracji, hoteli wykorzystujących kuchnię regionalną lub posiadających ofertę turystyczną związaną z popularyzacją dziedzictwa kulinarnego. Jury oceniało włączanie do menu tradycyjnych dań regionalnych, przyrządzanie ich z lokalnych, świeżych produktów, wykorzystywanie oferty kulinarnej do promocji regionu. Zwyciężył Szlak Kulinarny „Śląskie Smaki” i jego twórca - Śląska Organizacja Turystyczna, która mogła nie tylko pochwalić się spełnieniem założeń konkursu, ale i wieloma innymi, przemyślanymi działaniami.
- Wszystko zaczęło się 10 lat temu, kiedy wpadliśmy na pomysł zorganizowania Festiwalu „Śląskie Smaki” - mówi szefowa biura Śląskiej Organizacji Turystycznej, Agnieszka Sikorska. Dzięki temu, że festiwal jest, co roku organizowany w innej części województwa każda z jego kolejnych edycji odsłania kulinarne sekrety poszczególnych subregionów. Beskidy zadziwiają różnorodnością zup, Jura Krakowsko-Częstochowska jest pod wpływem kuchni małopolskiej ale też zaskakuje daniami kuchni żydowskiej. Śląsk Cieszyński czerpie z kuchni Austro-Węgier. Bazą jest typowa kuchnia górnośląska - najlepiej rozpoznawalna kuchnia regionalna w Polsce. No bo kto nie słyszał o roladzie czy kluskach śląskich? - Organizując festiwal po raz pierwszy zdaliśmy sobie sprawę, że ta kuchnia jest tak różnorodna - mówi Agnieszka Sikorska. A potem przyszło nam do głowy, że dobrze by było móc tych niezwykle różnorodnych dań próbować nie tylko raz w roku podczas trwania festiwalu. Tym bardziej, że turyści dopytywali gdzie mogą zjeść regionalne potrawy. Dlatego postanowiliśmy poszukać miejsc serwujących dania kuchni śląskiej w całym regionie i połączyć je jednym szlakiem. Nie było to bardzo proste, bo trzeba było nakłonić restauratorów, którzy są zainteresowani przede wszystkim zyskiem, do inicjatywy, która nakłada na nich spore obowiązki dotyczące przede wszystkim jakości i serwowania prawdziwych dań regionalnych, nie tylko z nazwy. Ale przynależność do szlaku daje też lokalowi spore korzyści promocyjne. Udało się znaleźć trzydzieści restauracji zdecydowanych na wzięcie udziału w przedsięwzięciu. - Może nie jest to bardzo dużo, ale wolimy mniej miejsc, ale sprawdzonych oraz żeby jakość w nich była powtarzalna - mówi Agnieszka Sikorska. -Ważne dla nas też było, by dania podawane w restauracjach pod hasłem kuchnia śląska, zagłębiowska, jurajska czy beskidzka rzeczywiście pochodziły z tych regionów - podkreśla dyrektorka ŚOT. Dlatego w komisjach certyfikujących restauracje na szlaku „Śląskie Smaki” byli nie tylko profesjonalni kucharze, ale i etnografowie z danego regionu. Certyfikaty przyznawane są bezterminowo, ale co jakiś czas jakość dań jest kontrolowana. - Dostajemy też informacje od konsumentów i reagujemy jeśli dotrze też do nas coś niepokojącego - zapewnia Agnieszka Sikorska.
Pomysły na regionalne dania, które miały znaleźć się karcie przedstawiały same restauracje. - Zachęcamy je do tego - mówi Karolina Jarosz z ŚOT. Zależało na tym, żeby poszczególne lokale wzięły udział w procesie tworzenia szlaku. Nie o to chodzi, żeby w każdej restauracji zjeść żur śląski czy roladę, ale żeby było różnorodnie. Tak jak różnorodne są regiony. Dzięki szlakowi odkrytych zostało wiele dań, które wcześniej w gastronomii nie funkcjonowały, jak na przykład wodzionka, czyli gotowana woda, z czosnkiem, zaprawiona łyżką tłuszczu, oryginalnie łojem, podawana z czerstwym chlebem. - To jest zupa, która wróciła do powszechnej świadomości dzięki szlakowi Śląskie Smaki - podkreśla Agnieszka Sikorska. Moja babcia nie chciała mi ugotować tej zupy bo kojarzyła jej się z biedą. Ale opowiadała mi o niej. Szlak został stworzony ze względu na turystów, ale spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem mieszkańców regionu, którzy dzięki temu mogą przypomnieć sobie smaki dzieciństwa.
Komisje certyfikacyjne odwiedzające lokale przede wszystkim próbowały dań, żeby skontrolować ich jakość. Sprawdzały też czy restauracje używają przede wszystkim produktów lokalnych, najlepiej od miejscowych. Bo takie było założenie szlaku. - Wykluczone jest stosowanie vegety, zup z torebki czy gotowych sosów - mówi Agnieszka Sikorska. Jedyną dopuszczalną przyprawą tego typu, jest maggi, które już na stałe weszło do kanonu śląskich przypraw. Poza tym sól, pieprz, zioła. Sprawdzaliśmy też czy dania składają się z tradycyjnie przyjętych składników. Jeśli więc ktoś podaje roladę śląską to powinna ona składać się z mięsa wołowego, faszerowanego boczkiem, cebulą, ogórkiem kiszonym, doprawionego musztardą, solą i pieprzem. I tyle. Żadne inne składniki nie powinny się w tym daniu znaleźć. Chcieliśmy, żeby gość zamawiając roladę śląską wiedział czego się spodziewać - podkreśla dyrektorka biura ŚOT.
- Dopytywaliśmy też - dodaje Karolina Jarosz - co jeszcze ciekawego robią lokale. Zdarzało się, że na przykład restauracja miała swoją wędzarnię, ale nie wiedziała, że własnoręcznie wędzone wędliny czy ryby mogą być zakwalifikowane do dań kuchni tradycyjnej.
Efektem współpracy ŚOT i restauratorów jest trzydzieści certyfikowanych lokali, które mają prawo, a nawet obowiązek, umieścić w swojej karcie logo szlaku Śląskie Smaki. Lokale znajdujące się na szlaku oznakowane są też naklejką z logo „Śląskie Smaki”. Dania regionalne są też w karcie wyróżnione tak, żeby od razu było wiadomo, które nich są rekomendowane jako zgodne z założeniami szlaku. - Nie zmuszamy restauracji znajdujących się na szlaku by podawały wyłącznie regionalne potrawy. Nie certyfikujemy całych restauracji tylko poszczególne dania, pozostawiając możliwość serwowania steków jeśli się sprzedają. Bo wiadomo, że lokale po to działają, żeby przynosić zyski. Byle tylko dania regionalne, były robione zgodnie z założeniami.
Lokale które chciały się przyłączyć i zostały certyfikowane płacą roczną składkę 1200 zł. - To jest kropla w morzu środków, jakie przeznaczamy na promocję szlaku, ale mobilizuje członków do rzetelnego traktowania certyfikatu i aktywnego włączania się w rozmaite działania - wyjaśnia Agnieszka Sikorska. W zamian lokale znajdują się na mapce, w mini-przewodniku, na stronie internetowej Szlaku Kulinarnego „Śląskie Smaki”. W ramach promocji nagrywane są w lokalach kolejne odcinki programu kulinarnego „Rączka gotuje”, w którym Remigiusz Rączka, ślązak, szef kuchni i właściciel restauracji pokazuje jak ugotować wybrane potrawy regionalne.
W poruszaniu się po szlaku pomocna jest aplikacja na telefon, przygotowana na trzy systemy i w dwóch językach: po polsku i po angielsku. W aplikacji można wyszukać restauracje na trasie przejazdu, sprawdzić co ciekawego jest do obejrzenia w okolicy danego lokalu. - Nie jesteśmy jeszcze Toskanią, do której jedzie się jeść, dlatego staramy się łączyć szlak kulinarny z innymi atrakcjami turystycznymi regionu - wyjaśnia Karolina Jarosz. Aplikacja pozawala też przyznawać lokalom punkty za jakość. Osoby używające papierowej-mapki przewodnika mogą z kolei zbierać na niej stemple z logo szlaku. Po zebraniu, co najmniej siedmiu stempli i odesłaniu ankiety na adres ŚOT uczestnicy otrzymują nagrody - między innymi kubki, torby i fartuchy z logo „Śląskie Smaki”.
Co jeszcze Śląska Organizacja Turystyczna zrobiła, żeby przyciągnąć turystów?
- Przede wszystkim zadbaliśmy o to, żeby o szlaku wiedzieli sami mieszkańcy województwa śląskiego - mówi Agnieszka Sikorska. Żeby nie było takiej sytuacji, że turysta przyjeżdża, pyta o „Śląskie Smaki” a miejscowi nie wiedzą o czym mówi. Skierowaliśmy więc najpierw kampanię informacyjną do naszych mieszkańców i doprowadziliśmy do tego, że szlak znany jest w województwie. Wierzymy, że wkrótce będzie znany w całej Polsce a także w Europie, jako, że EDEN jest nie tylko konkursem, ale i marką promującą najlepsze europejskie destynacje. Pełni też rolę marki parasolowej dla pozostałych marek jakimi są nagrodzone i wyróżnione w konkursie destynacje. Przynależność do marki EDEN daje im możliwość wspólnych działań promocyjnych, wymiany doświadczeń dzięki czemu mniej zaawansowane w rozwoju projekty, jak na przykład zdobywcy II i III miejsca w tegorocznym konkursie: Mazowiecka Micha Szlachecka oraz Gościnność i Smaki Puszczy Białowieskiej, mogą skorzystać z porad bardziej doświadczonych członków marki EDEN Polska. - Pojedyncze lokale nie miałyby szansy zdobyć tytułu najlepszej destynacji w konkursie EDEN. Dzięki temu, że spięliśmy je w jeden szlak była na to szansa - mówi Agnieszka Sikorska. Podobnie jest z marką EDEN Polska, dzięki której polscy laureaci mają szansę zaistnieć na rynku europejskim.
Czego, jako organizatorzy polskiej edycji konkursu życzymy, z okazji Świąt i Nowego Roku, wszystkim obecnym i przyszłym laureatom nagrody EDEN Polska.
Tekst i zdjęcia: Agnieszka Rodowicz