To nic. że pogoda niepewna i drogo. W zimowych miejscowościach i tak tłok
Wypoczynek zimą należy do tych społecznych mód, która ma w naszym kraju w miarę stałą grupę wyznawców. Należą do nich nie tylko zwolennicy aktywnego spędzania czasu w ośrodkach narciarskich, ale też ferii poza domem w gronie rodziny. Z danych zebranych na zlecenie Polskiej Organizacji Turystycznej przez Kantar TNS wynika, że w ubiegłym sezonie zimowym wyjeżdżało w celach turystycznych około 15 proc. Polaków. W tym roku statystyczny wskaźnik określający ich liczbę może być o kilka punktów niższy. Preferencję pozostają jednak bez zmian.
Przyjmując że osoby planujące wyjazdy i deklarujące to w sondażach społecznych, rzeczywiście swoje plany realizują, w bieżącym sezonie zimowym na krótszy bądź dłuższy urlop wyjedzie co dziewiąty rodak.
Aktywność na ośnieżonym stoku i poza nim
Zwyczaj łapania zimą oddechu z dala od domu w oderwaniu od zajęć zawodowych, dotyczy stałej grupy społeczeństwa. Mniej niż jedna czwarta osób spośród tych, które wyjeżdżały na krócej lub dłużej ubiegłej zimy, nie planuje tego w tym roku. Dla ogółu społeczeństwa ten odsetek kształtuje się na poziomie około 80 proc. Narciarstwo (i wszelkie jego odmiany), choć są powszechnie kojarzącym się symbolem wypoczynku zimowego, należy do stylu życia stosunkowo wąskiej grupy społecznej. Przyjemnościom brawurowego szusowania po nartostradach, eleganckiego kręcenia kristianii na łagodnych stokach czy nauki podstaw techniki jazdy na oślich łączkach, oddawało się w ciągu ostatnich trzech lat około 6 proc. ogółu ankietowanych. Tylko o jeden procent więcej ma zamiar ten rodzaj aktywności uprawiać w ciągu najbliższych trzech lat. Mniej więcej połowa wybierająca się w góry na przełomie roku, przypnie do nóg deski, by pozjeżdżać lub pobiegać na nartach. Druga połowa chce po prostu wypocząć, skorzystać z innych atrakcji między innymi nacieszyć się urokami mniej męczącej, relaksującej oferty après-ski. Uprawiający sporty zimowe wyjeżdżają w góry na tydzień lub dłużej, nie przekraczając z reguły dwóch tygodni. Wyjazdy dłuższe planowane są z wyprzedzeniem, co podyktowane jest choćby koniecznością rezerwacji noclegu o oczekiwanym standardzie, o który w szczycie sezonu bywa niełatwo. Co do wyjazdów kilkudniowych, często decyzje podejmuje się spontanicznie. Impulsem może być korzystna konfiguracja dni wolnych od pracy, krzepiące prognozy pogody, opady śniegu i aura sprzyjająca aktywności na stoku. Mieszkańcy południowej Polski często organizują żywiołowe wypady jednodniowe do niedaleko położonych ośrodków narciarskich. Po kilku godzinach na ośnieżonym stoku, wracają do domu bez korzystania z noclegów. Wypoczynek zimowy w kraju wybierają chętnie rodziny z dziećmi i mniej doświadczeni narciarze. Osoby bardziej wprawione w uprawianiu sportów zimowych częściej rezerwują pobyty w alpejskich kurortach.
Za co lubimy polskie kurorty zimowe
Turyści decydujący się na zimowy wypoczynek w polskich górach kierują się realizmem. Nie oczekują warunków pogodowych typowych dla rejonów lodowca Theodul w modnym i atrakcyjnym turystycznie o każdej porze roku szwajcarskim Zermatt. Doceniają zalety bliższej lokalizacji, a także większego poczucia bezpieczeństwa z uwagi na mniej strome stoki, dostęp do usług medycznych i brak ewentualnych barier językowych. Często podkreślane są też względy sentymentalne związane z przyzwyczajeniami i wspomnieniami udanych wyjazdów do miejscowości w polskich górach. Wysokie poczucie krytycyzmu wyrażają natomiast respondenci przy ocenie poziomu obsługi klientów w polskich ośrodkach. Nikt nie ma wpływu na aurę w naszej strefie klimatycznej, ale na serwis dla gości i dbałość o ich zadowolenie już tak. Nie powinny one odstawać od tych, którymi otaczani są turyści wypoczywający w ośrodkach austriackiej doliny Zillertal. Jakość obsługi oceniana jest zdecydowanie najsłabiej. Sprzeciw budzi irytujące zjawisko dążenia do maksymalizacji zysków kosztem klientów, nierzetelnych informacji o usługach i braku współpracy usługodawców pomiędzy sobą. Turystom brakuje między innymi zintegrowanej „it” informującej na przykład o wolnych miejscach noclegowych w miejscowości, i szerzej w regionie, obejmowaniu jednym karnetem kilku stacji narciarskich, transportu skibusami pod stoki i rozszerzenia tak zwanej oferty po nartach lub stanowiącej alternatywne atrakcje dla tych, którzy nie spędzają większej części dnia na stoku.
Pomimo że narciarstwo nie jest polskim sportem narodowym, ponad połowa biorących udział w badaniu TNS, potrafi bez zastanowienia wymienić nazwy co najmniej jednego ośrodka narciarskiego. 20 proc. badanych za najbardziej znane uznało Wisłę i Szczyrk. O kilka procent mniej zna Białkę Tatrzańską i Kasprowy Wierch. Niewiele ponad 10 proc. Krynicę Zdrój. W przypadku gdy ankieter prosił respondentów o wybranie z wypunktowanej listy ośrodków narciarskich tych, które są im znane choćby ze słyszenia, wyniki były wyższe. Około 60 proc. pytanych wskazało na Wisłę i Szczyrk, Ponad połowa badanych kojarzyła również Kasprowy Wierch jako miejsce uprawiania sportów zimowych, a przeszło 40 proc. Krynicę Zdrój.
Uczestnicy grup dyskusyjnych mieli ogólnie pozytywne zdanie o warunkach zimowego wypoczynku w Polsce. Niemniej jednak nie powinno ono wprowadzać branży w samozachwyt. W niektórych przypadkach z wypowiedzi uczestników badania wynika świadomość niedostatecznego wykorzystania potencjału, jaki posiadają miejscowości zimowego wypoczynku w Polsce i lekceważenie klientów. Jeden z uczestników grup fokusowych z Wrocławia wyraził na przykład takie spostrzeżenie: „Zieleniec ma opady roczne, jak w Alpach, swoisty mikroklimat. O narciarzy jednak nie dbają, nie ma sytuacji, że w ciągu dnia ratrak pojedzie po trasie, która jest cała zamuldzona, nie ma co na to liczyć”. Podobnie rzecz ma się cen, które zdaniem respondentów są w sezonie zawyżane i nie odpowiadają jakości usług. To stwierdzenie mogłoby być podstawą do osobnego badania opinii społecznej. Lapidarnej odpowiedzi dlaczego jest to możliwe w warunkach konkurencji rynkowej, udzielił inny dyskutant z Wrocławia. „Tłok w polskich ośrodkach jest większy niż w czeskich, a mimo to ludzie przyjeżdżają, więc gospodarze mogą sobie pozwolić, by ich bezkarnie wykorzystywać.” Brak zgody klientów na podobne praktyki, być może w przyszłości wpłynie na zmianę błędnej na dłuższą metę mentalności biznesowej, prezentowanej nadal przez zbyt wielu przedstawicieli polskiego sektora usług. W przypadku, gdy popyt jest niewielki, nie opłaca się inwestować w rozwój. Jeśli z kolei frekwencja dopisuje, tym bardziej nie warto zabiegać o klientów, bo i tak kupią produkt taki, jaki wystawi się do sprzedaży.
Dane na potrzeby raportu zostały zebrane w badaniach ilościowych i jakościowych zleconych przez POT. Badania ilościowe realizowane były przez Kantar TNS na dwóch próbach badanych: 1000 osobowej próbie reprezentacyjnej Polaków (w badaniu Omnibus) oraz wśród 500 internautów, którzy w sezonie zimowym 2016/2017 planowali wyjazdy w celach turystycznych. Zakres tematyczny badań ilościowych obejmował zagadnienia związane głównie z planami wyjazdów i wyjazdami w celu uprawiania sportów zimowych oraz ze znajomością polskich ośrodków narciarskich. Dane jakościowe uzyskano z prowadzonych przez moderatorów dyskusji grupowych (tzw. FGI - 6 grup badanych), koncentrujących się na zagadnieniach związanych przede wszystkim z doświadczeniami związanymi z wyjazdami w celu uprawiania sportów zimowych, podejmowaniem decyzji o wyjeździe, ocenie polskich ośrodków narciarskich oraz porównaniem jakości świadczonych usług pomiędzy ośrodkami polskimi a zagranicznymi.
Szczegółowy raport opracowany przez Departament Strategii POT zamieszczony został Tutaj