Zaskakujące kłopoty w podróży? Telefonuj
Przy telefonie bezpieczeństwa dla turystów dyżur trwa cały rok. Pełnią go pracownicy Polskiej Organizacji Turystycznej, a zgłoszenia przyjmowane są w ścisłej współpracy z Komendą Głowną Policji. Nieprzewidziane zdarzenia, czasem pechowe, innym razem wynikające z roztargnienia podróżnych, ale też będące wynikiem przestępstwa – w żadnej z tych sytuacji, turyści mogą być tego pewni, nie zostaną z kłopotem pozostawieni bezradnie sami sobie. Wystarczy, że wykręcą numer infolinii POT.
W sezonie letnim turystom częściej zdarza się znaleźć w opałach. Cudzoziemcy często gubią dokumenty, bagaże, członków rodziny, nierzadko gubią się też i oni osobiście tracąc orientację w nieznanym terenie. Podobnie jak pory roku różnią się w naszej strefie klimatycznej warunkami pogodowymi, tak każdy z miesięcy ma swoją specyfikę pod względem katalogu raptownych, niezaplanowanych, zwrotów losu mogących zaskoczyć turystę. Na przykład kłopoty zmotoryzowanych w miesiącach zimowych. Pomińmy te typowe. Zawsze irytująco kłopotliwe, lecz w gruncie rzeczy banalne, które przydarzyć mogą się wszędzie każdemu. Stłuczki, brak benzyny w baku zawiniony przez zwykłe roztargnienie, czy awarie techniczne z przyczyn trudnych do zrozumienia.
Taki to dzień. Jak pech to pech
Jedną z ostatnich interwencji Contact Center POT rozpoczął alarmistyczny telefon z autostrady A2. O pomoc prosił kierowca z Niemiec. Podążał osobowym busem od zachodniej granicy w kierunku Warszawy. Był w dobrej kondycji, rześki, wypoczęty. Prowadził wóz uważnie, trzymał się bezpiecznej szybkości, nie szarżował, ustępował drogę szybszym pojazdom, tak jak w przypadku TIRa, który wyprzedził prowadzoną przez niego furgonetkę i przez pewien czas jechał przed nią, stopniowo się oddalając. Raptowny podmuch wiatru z nagła zwiał z dachu naczepy ciężarówki spory płat zmrożonego śniegu. Lodowa połać o ostrych, twardych krawędziach, niby pocisk z wyrzutni wbiła się z impetem w przednią szybę jadącego kilka metrów za nim mniejszego samochodu. Bezpieczna, odporna, laminowana szyba busa, nie wytrzymała uderzenia. Popękała i wypadła z otworu okiennego. Zaskakująca okoliczność. Nawet jeśli jest się skupionym, nietrudno o nerwową niekontrolowaną reakcję, ale niemiecki kierowca nie był nowicjuszem. Nie targnął nerwowo kierownicą, nie wpadł w poślizg, nie wypadł z drogi na pobocze. Przeciwnie. Pomimo mroźnego pędu powietrza wypełniającego kabinę auta, starał się dogonić ośmiokołowego trucka, dając sygnały do zatrzymania. Skutek? TIR przyspieszył. Bus został w tyle. W końcu jego kierowca dał za wygraną i zatrzymał się na pasie awaryjnym. Trudno przez dłuższy czas w mroźny dzień kontynuować jazdę bez przedniej szyby. Przejeżdżający kierowcy, nie kwapili się z pomocą. Taki dzień. Jak pech to pech. Nieznający języka polskiego, niefortunny turysta znalazłby się w kropce, gdyby nie przezorność lub może intuicja czy też zbieg okoliczności. Oczywiście chodzi o tkwiącą w portfelu wizytówkę polskiego Contact Center, którą kierowca odruchowo wziął z pulpitu płacąc za paliwo na stacji benzynowej. Opiekun dyżurujący pod numerem „Telefonu Bezpieczeństwa” dla zagranicznych turystów, odebrał połączenie po pierwszym sygnale.
To mógł być napad
Łatwo można byłoby się domyślić optymistycznego finału. Konsultant kieruje na miejsce zdarzenia pomoc drogową, po kwadransie, dziarska drużyna mechaników zjawia się lawetą wyposażoną w specjalistyczny sprzęt, i tak dalej. Wiadomo. Opisywana sytuacja nie należała jednak do typowych. Mechanicy, którzy krótko po sygnale z Contact Center POT, dotarli do wskazanego punktu autostrady, jak i funkcjonariusze radiowozu patrolujący ten odcinek drogowy...nie zastali nikogo na miejscu zdarzenia. Fałszywy alarm? Pomyłka? Niewczesny żartowniś? Tak czy inaczej, sprawie należało nadać dalszy bieg. Rozgrzała się linia pomiędzy operatorem „Telefonu Bezpieczeństwa” i dyżurnym komendy policji. Dzięki temu udało się skojarzyć fakty. W komisariacie policji w Nowym Tomyślu pojawił się pewien kierowca TIRa, który zgłosił próbę dokonania napadu, najprawdopodobniej w celu zagarnięcia cennego ładunku. Z relacji wynikało, że kierującemu ciężarówką udało się wywinąć złodziejom dzięki zimnej krwi i mocnemu silnikowi pod maską, któremu szybkością nie dorównał wóz opryszków. Pozostawała kwestia wyjaśnienia zagadkowych okoliczności zniknięcia niemieckiego turysty. Milczał jego telefon komórkowy, abonent był niedostępny. Niewielki, ale jednak problem. Najprościej byłoby zlokalizować jego aparat. Jak wiadomo niechętnie rozstajemy się z smartfonem. Gdzie ja, tam i on. Zanim jednak akcja weszła w zaawansowaną fazę techniczną, poszukiwany odnaleziony został tradycyjnymi metodami – po serii rozmów telefonicznych. Finał jednak optymistyczny? Tak. Obaj kierowcy znaleźli się na jednym posterunku. Po pierwsze mogli dopełnić formalności, których oczekują po klientach firmy ubezpieczeniowe. Jednak, co niemniej istotne, potwierdzić, że Polska jest krajem bezpiecznym. Zarówno dla turysty dotkniętego pechem, jak i w tym przypadku, dla przedsiębiorstwa transportowego odpowiedzialnego za mienie klientów.
Szybko, skutecznie, i w miarę możliwości, dyskretnie
Konsultanci „Telefonu Bezpieczeństwa” mają w zanadrzu sporo przypadków, które wymagają nietypowego podejścia. Do takich należy wybawianie z kłopotów turystów na rauszu. Przypadek pierwszy z brzegu, bez wymieniania nacji, której przedstawiciele częściej niż inni z mocno zakrapianych zabaw czynią podstawę udanego city break. Wieczór kawalerski. Kraków. Nad ranem gromadka bywalców pubów kończy pożegnalną uroczystość ostatnim toastem na nową drogę życia przyszłego pana młodego. Wznosząc kufle orientują się, że kierują koleżeńskie przesłanie do nieobecnego, bo ten przepadł bez śladu. Początkowo nie są zaskoczeni. Wszak dobrze przyprószył czuprynę. Mógł po prostu zasnąć w którymś z typowych miejsc na przykład pod ławą w kącie sali, albo też zaszyć się w łazience, czy na zapleczu, niedostrzeżony przez zawodowo czujnych na ogół kelnerów. Poszukiwania nic nie dają. Ani widu, ani słychu. Po przeczesaniu wszystkich zakamarków lokalu oraz jego najbliższych okolic, towarzysze zaginionego proszą o ratunek niezawodnego konsultanta „Telefonu Bezpieczeństwa”, który z niezbyt składnego opisu, rozumie że czas dramatycznie nagli. Wesoła, choć może chwilowo nieco mniej rozbawiona kompania trunkowiczów, musi odnaleźć druha przed odlotem samolotu. Nie mogą wrócić do kraju bez niego. Zupełnie zrozumiałe. Kto chciałby narażać się na połajanki ze strony rozeźlonej wybranki nieobecnego kolegi i jej rodziny, albo co gorsza być winnym konieczności przesunięcia daty ceremonii zawarcia związku małżeńskiego z powodu absencji oblubieńca. Ze względu na konsekwencje, zwłoka wykluczona. „Telefonu Bezpieczeństwa” zadziałał jak zwykle profesjonalnie. Szybko, skutecznie, i w miarę możliwości, dyskretnie. Po odtworzeniu biegu zdarzeń, postawieniu na nogi izb przyjęć – tych szpitalnych oraz tych na posterunkach policji – można było rozpocząć akcję ratunkową. Ewakuacja z izby wytrzeźwień do portu lotniczego i dalej do ojczystego kraju, poszła sprawnie, już bez niespodzianek.
Zresztą alarmy z powodu możliwych spóźnień na samolot, zdarzają się dość często. Turystka z Indii, po wyprawie szlakiem Tatrzańskiego Parku Narodowego, w drodze na lotnisko w Balicach zorientowała się, że nie ma przy sobie paszportu. Konsultant „Telefonu Bezpieczeństwa”, z biura w centrum Warszawy, pokierował działaniami poszukiwawczymi, które objęły przede wszystkim wszystkie tatrzańskie schroniska. Dokument odnalazł się u dyżurnego komisariatu policji w Zakopanem. Trafił do rąk roztrzęsionej Hinduski w porę, by mogła przejść procedurę odprawy paszportowej i odlecieć ze swoją wycieczką do Bombaju. Czasem od skuteczności interwencji jednego operatora „Telefonu Bezpieczeństwa” zależy organizacyjny byt wielu ludzi, jak w przypadku stusześćdziesięcioosobowej grupy kobiet pielgrzymujących z Hiszpanii do Polski na spotkanie z papieżem Franciszkiem podczas Światowych Dni Młodzieży. Zakwaterowane na polu namiotowym, straciły dach nad głową, który zmyła intensywnie rzęsista ulewa. Zadanie konsultanta, znalezienie nowego zakwaterowania w suchym miejscu. Nie bez trudu, ale wykonane.
Element systemu bezpieczeństwa w obrębie granic UE
Telefon bezpieczeństwa uruchamiany jest w Polsce w okresie sezonu wakacyjnego od 2002 roku. Kilkuletnie doświadczenia pokazują, że infolinia z powodzeniem spełnia swoje zadania służąc pomocą zarówno turystom zagranicznym, obcokrajowcom studiującym lub pracującym w Polsce, jak i mieszkańcom naszego kraju, którzy znaleźli się w sytuacji wymagającej interwencji ze strony policji. W okresie wzmożonego ruchu turystycznego stanowi również wsparcie dla terenowych jednostek policji, między innymi w sytuacjach konieczności kontaktu lub udzielenia pomocy osobom, z którymi ze względu na barierę językową dialog jest utrudniony. Wspólne przedsięwzięcie Ministerstwa Sportu i Turystyki, Polskiej Organizacji Turystycznej, Komendy Głównej Policji i Urzędu do Spraw Cudzoziemców stanowi element systemu bezpieczeństwa w obrębie granic Unii Europejskiej, sprzyja zarazem właściwemu kształtowaniu wizerunku naszego kraju, jako bezpiecznego i przyjaznego turystom.
Służy obcokrajowcom i mieszkańcom naszego kraju
w godzinach od 8.00 do 20.00. W pozostałe miesiące, od 1 października do 31 maja, w godzinach 8.00-18.00. Infolinię obsługują konsultanci w językach, angielskim i niemieckim (przez cały rok), a podczas kanikuły (1.VI.-30.X.) także w dodatkowym wybranym języku, na przykład w ubiegłym roku był nim hiszpański z uwagi na dużą liczbę turystów z krajów tego obszaru językowego podczas Światowych Dni Młodzieży.
Przez cały czas funkcjonowania infolinii zgłoszenia są przyjmowane w ścisłej współpracy z Komendą Główną Policji, co w nagłych przypadkach znacznie przyspiesza podejmowanie interwencji. Operatorzy Contact Center doradzają w sytuacjach wymagających interwencji służb publicznych lub, stosownie do potrzeb, kontaktują poszkodowanych z kompetentnymi instytucjami, między innymi z dyżurnymi jednostek policji na terenie całego kraju. Każda telefonująca osoba otrzymuje profesjonalną i pełną informację o służbach ratunkowych, numerach telefonów alarmowych oraz porady, jak zachować się w czasie kolizji lub wypadku drogowego, jak postąpić w przypadku, kiedy stanie się ofiarą przestępstwa czy zdarzenia losowego zagrażającego jej, innym osobom lub mieniu. O tej przydatnej usłudze turyści dowiadują się z materiałów informujących o funkcjonowaniu infolinii w formie ulotki i plakatu, dystrybuowanych za granicą za pośrednictwem Polskich Ośrodków Informacji Turystycznej, konsulatów i ambasad Rzeczypospolitej Polskiej, organizacji międzynarodowych i branży turystycznej, w ośrodkach dla cudzoziemców na terytorium Polski, a także za pomocą ulotek informacyjnych rozdawanych w punktach granicznych. Numery telefonów widnieją też na w Narodowym Portalu Turystycznym www.polska.travel.